Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli (PSUV), na której czele stoi Chavez, ma wraz z sojusznikami większość w Zgromadzeniu Narodowym. Propozycję przesunięcia zaprzysiężenia prezydenta na późniejszy termin, którego nie skonkretyzowano, deputowani przegłosowali przez podniesienie rąk. Opozycja twierdzi, że takie rozwiązanie narusza konstytucję. Chavez nie wystąpił publicznie od czasu przejścia czwartej operacji onkologicznej na Kubie 11 grudnia ub.r. Przedstawiciele władz Wenezueli określają jego stan jako "delikatny". Rząd Wenezueli poinformował w odczytanym we wtorek liście do Zgromadzenia Narodowego, że lekarze opiekujący się Chavezem zalecili, by proces jego powrotu do zdrowia po operacji onkologicznej trwał dłużej niż do 10 stycznia. Lider wenezuelskiej opozycji Henrique Capriles Radonski podkreślił, że Sąd Najwyższy powinien orzec, czy ceremonia zaprzysiężenia może zostać przesunięta. Capriles zaapelował, by rząd postąpił zgodnie z tym, co sam Chavez mówił 10 grudnia 2012 roku. "W przypadku nieobecności należy zastosować konstytucję, takie były słowa prezydenta" - przypomniał Capriles. Podkreślił, że ustawa zasadnicza stanowi, iż jeśli 10 stycznia prezydent nie zostanie zaprzysiężony, to jego obowiązki powinien przejąć przewodniczący Zgromadzenia Narodowego. Zdaniem Caprilesa "10 stycznia oznacza koniec mandatu prezydenckiego i początek kolejnego". "Jeśli prezydent nie złoży ślubowania, przestaje być prezydentem" - oświadczył opozycyjny polityk. Sojusznicy Chaveza wskazują jednak, że konstytucja przewiduje też możliwość złożenia ślubowania w późniejszym terminie przed Najwyższym Trybunałem Sprawiedliwości. Według wiceprezydenta Nicolasa Maduro uroczystość wyznaczona na 10 stycznia to tylko formalność, a prezydent może złożyć ślubowanie wtedy, gdy będzie mu na to pozwalało zdrowie. Maduro uważa, iż opozycja błędnie interpretuje konstytucję.