W nocy z czwartku na piątek czasu polskiego Chavez przewodniczył posiedzeniu rządu, na którym dyskutowano o projektach mieszkaniowych i kolejowych. Spotkanie transmitowała telewizja. Jak pisze agencja Associated Press, Chavez wydawał się w pełni panować nad sytuacją, żartował i był pełen energii. Przekonywał, że jest na drodze ku wyzdrowieniu. - Sytuacja była trudna, ale (...) damy radę - powiedział. Wenezuelski prezydent przeszedł ostatnio dwie poważne operacje na Kubie, a po powrocie przyznał, że cierpiał na chorobę nowotworową. Z powodu jego przedłużającej się nieobecności w kraju zaczęły podnosić się głosy, że w Wenezueli wytworzyła się próżnia polityczna i toczy się walka o władzę. Chavez zaprzeczył, jakoby między jego sojusznikami rysowały się podziały. Powiedział też, że nie przewiduje zmian wśród ministrów i dowódców armii. - Krąży wiele plotek - ocenił. Zapewnił o swoim poparciu dla wiceprezydenta Eliasa Jauy. Ewentualne zmiany w gabinecie mogłyby posłużyć - zdaniem analityków - za sygnał, kogo prezydent zechce namaścić swego następcę. Wśród możliwych kandydatów na następnego prezydenta Wenezueli agencja AP wymienia m.in. starszego brata Chaveza, Adana. Cieszy się on zaufaniem szefa państwa, ale zdaniem komentatorów brakuje mu jego charyzmy, refleksu i zdolności przywódczych. Ponadto nie jest popularny wśród kierownictwa rządzącej Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV) i nie może raczej liczyć na poparcie armii. Mowa jest też o szefie MSZ Nicolasie Maduro oraz ministrze ds. energii Rafaelu Ramirezie. Obaj odwiedzili Chaveza podczas jego pobytu na leczeniu na Kubie, co świadczy o ich wysokiej pozycji; cieszą się też umiarkowanym poparciem w PSUV. Wytypowanie ewentualnego następcy Chaveza jest problematyczne, ponieważ w układzie przez niego stworzonym to on jest źródłem władzy dla bezbarwnych i słabych zwolenników - podkreśla AP.