Jak oświadczył Chavez, kwestionowana przez opozycję reelekcja prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada w toku wyborów z 12 czerwca "z całą pewnością" była uczciwa. Demonstracje na ulicach Iranu, które rozgorzały po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich, wyglądają na element strategii amerykańskich i europejskich agencji wywiadowczych, zamierzonej na destabilizację rządów uznanych za wrogie - ocenił lewicowy przywódca, bliski sojusznik Ahmadineżada. Wenezuelski prezydent od wielu lat oskarża rząd w Waszyngtonie o zaangażowanie w zamach stanu, który w 2002 r. na dwa dni odsunął go od władzy. Do masowych protestów w Iranie dochodzi od 13 czerwca, gdy ogłoszono ponowny wybór na prezydenta Ahmadineżada, skrajnego islamskiego konserwatysty. Opozycja zarzuca szefowi państwa sfałszowanie wyników głosowania. W starciach z siłami porządkowymi - według oficjalnych danych - zginęło co najmniej 20 osób. Organizatorami protestów są dwaj reformistyczni kandydaci pokonani w wyborach: Mir-Hosejn Musawi i Mehdi Karubi.