Chatami ocenił, że proces jest działaniem wymierzonym w konstytucję Islamskiej Republiki Iranu. - Z tego co wiem, to, co się wydarzyło, jest sprzeczne z konstytucją, z prawem, z prawami obywateli (...), a przede wszystkim z interesami ustroju państwa i godzi w zaufanie opinii publicznej - ocenił były proreformatorski prezydent na spotkaniu z politykami. Jak zauważył "zeznania stron procesowych uzyskane w tych warunkach nie są wiarygodne". W podobnym duchu sobotnią rozprawę skomentował proreformatorski dziennik "Etemad Melli", pisząc na jedynce, że "zeznania nie mają żadnej wartości". I tak na przykład Mohammad Ali Abtahi, wiceprezydent z czasów Chatamiego, oświadczył w sobotę przed sądem, że wybory w Iranie przebiegały normalnie i że popełnił "błąd", uczestnicząc w wiecach. Z kolei dziennikarz o podwójnym, irańskim i kanadyjskim obywatelstwie, Maziar Bahari, pracujący dla "Newsweeka", poprosił najwyższego ajatollaha o ułaskawienie, ponieważ - jak to określił - "nieświadomie uczestniczył w aksamitnej rewolucji", jaką Zachód chciał przeprowadzić w Iranie za pomocą swoich mediów. Były prezydent Chatami zwrócił uwagę na brak warunków prawdziwego procesu: "obrońcy i oskarżeni nie zostali powiadomieni ani o terminie rozprawy, ani o zawartości akt". - Nie sądzę, by najwyższy zwierzchnik władz sądowniczych ajatollah (Mahmud Haszemi - red.) Szahrudi zgadzał się z tym, co się stało - powiedział Chatami. W sobotę w sądzie rewolucyjnym w Teheranie rozpoczął się proces około stu uczestników manifestacji, w tym ważnych polityków i osobistości z obozu reformatorów i działaczy irańskiej opozycji. Według agencji Fars. oskarżonym o zakłócanie porządku publicznego i naruszenie bezpieczeństwa narodowego podsądnym grozi do pięciu lat więzienia. Jeśli zaś zostaną uznani za "wrogów Boga" (mohareb), ryzykują głową, gdyż przestępstwo to zagrożone jest karą śmierci. Konserwatywny dziennik "Kajchan" zauważa, że proces "ujawnił dowody na zdradę Chatamiego i (Mir-Hosejna) Musawiego", głównego rywala Ahmadineżada w wyborach. Według oficjalnych doniesień, w zamieszkach towarzyszących powyborczym manifestacjom zginęło około 30 osób. Podczas demonstracji zatrzymano około 2 tys. ludzi, lecz większość - jak twierdzą irańskie władze - została zwolniona. W więzieniach przebywa jeszcze 250 osób.