Ignazio Marino, polityk centrolewicowej Partii Demokratycznej, z zawodu transplantolog o międzynarodowej sławie, złożył dymisję pod wpływem nacisków własnego ugrupowania oraz fali krytyki, z jaką spotkało się jego postępowanie. Zarzucano mu to, że służbową kartą na cele reprezentacyjne płacił za kolacje w restauracji, na które chodził z rodziną. Prokuratura wszczęła śledztwo, ale nie postawiła mu potem żadnych zarzutów. On zaś oddał do kasy miejskiej z własnej kieszeni pieniądze, jakie otrzymał na cele służbowe. W ogniu krytyki znalazł się także z powodu swego wrześniowego wyjazdu do Filadelfii, gdzie przebywał papież Franciszek z okazji Światowego Spotkania Rodzin. Wyjazd ten został sfinansowany z pieniędzy z kasy miejskiej. Głośno zadawano wtedy pytanie, dlaczego burmistrz miasta, w którym rezyduje papież, jedzie na spotkanie z nim za Ocean. Gdy Marino tłumaczył się, że otrzymał zaproszenie z Watykanu, głos w tej sprawie, i to z wyraźną irytacją, zabrał papież Franciszek, który powiedział dziennikarzom, że ani on, ani żaden z jego współpracowników nie wystąpił z taką inicjatywą. Ponadto burmistrza obarczono odpowiedzialnością za stały chaos komunikacyjny we włoskiej stolicy i fatalne funkcjonowanie wszystkich służb miejskich. Gdy zaufanie do Marino utracił szef jego partii, premier Matteo Renzi, burmistrz podał się do dymisji. Zastrzegł zarazem, że zgodnie z obowiązującymi przepisami daje sobie 21 dni na refleksję, i nie wykluczył wycofania rezygnacji. Marino poparły wówczas tysiące zwolenników, którzy urządzali pikiety przed siedzibą magistratu na Kapitolu, apelując do niego, by nie rezygnował i nie ulegał żadnym naciskom. Obecnie Ignazio Marino chce, aby w radzie miejskiej odbyło się głosowanie nad wotum zaufania dla niego. Jak wyjaśnił, domaga się otwartej konfrontacji i weryfikacji poparcia, jakim się cieszy. Argumentuje, że kontynuacja zarządzania miastem i uniknięcie wszelkich gwałtownych zmian są wręcz niezbędne w związku z trwającymi na szeroką skalę przygotowaniami do przyjęcia milionów pielgrzymów, oczekiwanych podczas Roku Miłosierdzia, który rozpocznie się 8 grudnia. W przypadku dymisji burmistrza Rzymowi groził zarząd komisaryczny, co - jak podkreślano - bardzo źle wpłynęłoby na wizerunek miasta - gospodarza masowych uroczystości Roku Świętego.