Na największym włoskim lotnisku, które w pełni sezonu letniego obsługuje dziennie 140 000 pasażerów, panuje chaos, samoloty odlatują często nawet z godzinnym opóźnieniem, a pasażerowie tych, które lądują, muszą niekiedy całymi kwadransami czekać na podstawienie schodków. Rozpoczęty w poniedziałek strajk jest protestem personelu naziemnego portu lotniczego Leonardo da Vinci przeciwko zapowiedzianej przez linie lotnicze Alitalia redukcji personelu naziemnego o 2 171 osób, to jest o połowę. Taki warunek postawiło towarzystwo Etihad z Emiratów Arabskich, które zgodziło się uczestniczyć w ratowaniu Alitalii, przeżywającej od dłuższego czasu poważny kryzys finansowy. Rzecznik włoskiej centrali związkowej CGIL, w której zrzeszony jest związek personelu naziemnego Fiumicino, oświadczył w środę, że personel naziemny Alitalii na Fiumicino "pracuje w czasie strajku ściśle według ustalonych norm, ale nie tak intensywnie, jak zwykle".