Uwolniona w piątek w Iraku włoska dziennikarka Giuliana Sgrena, która odniosła rany w wyniku amerykańskiego ostrzału, powiedziała dziś, że nie wyklucza, że śmiertelne strzały oddane do agenta włoskiego wywiadu były przeznaczone dla niej. - Być może Amerykanie chcieli mnie zabić, by w ten sposób sprzeciwić się włoskiej polityce uwalniania zakładników - powiedziała Sgrena w wywiadzie dla telewizji Sky Tg 24. - Nie wykluczam, że to ja byłam ich celem. Amerykanie nie chcą uwalniania zakładników, to rzecz powszechnie znana. Nie aprobują takiej polityki. To jest jasne, że oni nie praktykują takiego zwyczaju i są gotowi za wszelką cenę i wszelkim sposobem przeszkodzić uwalnianiu zakładników - powiedziała Sgrena w wywiadzie telefonicznym. Dodała, że otrzymała wiele sygnałów o grożącym jej niebezpieczeństwie ze strony Amerykanów. Dziennikarka podkreśliła, że nie wie, czy zapłacono za nią okup. Pewna jest natomiast tego, że nigdy nie wróci już do Iraku. Hołd dla bohatera Trumnę ze zwłokami zabitego przez amerykańskich żołnierzy funkcjonariusza włoskiego wywiadu wojskowego Nicoli Calipariego wystawiono dzisiaj w sali Ołtarza Ojczyzny na Placu Weneckim w Rzymie. Hołd składają mu tysiące ludzi, którzy stoją w ogromnej kolejce. Państwowy pogrzeb zasłużonego agenta służb specjalnych odbędzie się jutro. Stowarzyszenie włoskiej prasy zaapelowało do dziennikarzy o udział w pogrzebie bohatera, który uratował reporterkę osłaniając ją własnym ciałem. Strzały bez powodu Dzisiejsza prasa przytacza wypowiedzi przebywającej w szpitalu w Rzymie Sgreny, która zapewnia, że amerykański patrol bez żadnego powodu otworzył ogień do dojeżdżającego już do lotniska pojazdu. - Strzelali do nas bez żadnej przyczyny. Nie uciekliśmy z żadnego punktu kontrolnego. Nie jechaliśmy nawet zbyt szybko - powiedziała Sgrena. Towarzyszący jej karabinier, który także został ranny, twierdzi, że strona amerykańska wiedziała o delikatnej misji włoskiego wywiadu i uwolnieniu zakładniczki. - Amerykanie wiedzieli, kogo wieziemy na lotnisko, zostali uprzedzeni - dodał funkcjonariusz. Włosi płacą okupy? Tymczasem włoscy komentatorzy zwracają uwagę na to, że istotą obecnego poważnego sporu włosko-amerykańskiego jest nie tylko ten tragiczny incydent, lecz także postępowanie władz obu krajów w przypadkach kryzysu z zakładnikami. Jak się podkreśla, Amerykanie zarzucają rządowi włoskiemu, że negocjuje z terrorystami, a nawet płaci okup za zakładników, choć władze w Rzymie oficjalnie się do tego nie przyznają. Ponadto Włosi, prowadząc rokowania w sprawie uwolnienia swoich obywateli, nie informują amerykańskich sojuszników o szczegółach. Podczas gdy Włosi nawiązują kontakty z grupami terrorystycznymi i negocjują z nimi, Amerykanie chcieliby za wszelką cenę wpaść na ich trop i je zlikwidować - dodają włoscy komentatorzy na łamach gazet. Także w przypadku uwolnienia dziennikarki "Il Manifesto" pojawiła się dyskusja o tym, czy włoski rząd zapłacił za nią okup. Według dziennika "La Repubblica", koszty całej operacji uwolnienia reporterki, w tym, jak się podkreśla, mediacji i okupu, szacuje się na sześć milionów euro. Z kolei "Corriere della Sera" przytacza wypowiedź irackiego deputowanego Jonadama Kanny, który twierdzi, że władze w Rzymie zapłaciły za Sgrenę okup. Początkowo porywacze, wywodzący się z grup związanych z dawnym reżimem Saddama Husajna, żądali miliona dolarów, ale według Kanny w czasie dalszych negocjacji podnieśli jeszcze stawkę. Zobacz także: IRAK - raport specjalny