Castro wspomina, że upadek ZSRR był dla niego poważnym ciosem: poczuł się wówczas tak, jak gdyby "słońce przestało świecić". Załamanie się sowieckiego imperium odbiło się na Kubie 35- procentowym spadkiem PKB - przypomniał Castro w tekście zatytułowanym "Lula", stanowiącym trzecią część jego refleksji po wizycie w Hawanie brazylijskiego prezydenta Liuza Inacio Luli da Silvy. Castro zadeklarował, że nie zamierza dołączyć do chóru apologetów kapitalizmu, którzy z upadku jednego drzewa (ZSRR - przyp. PAP) czynią pożar całego lasu. Jak zauważył, na Kubie do dziś nie obalono pomnika żadnego z twórców i piewców marksizmu, ani nie przemianowano żadnej fabryki czy szkoły. 81-letni przywódca rewolucji kubańskiej od lata 2006 r. przechodzi rekonwalescencje po serii operacji przewodu pokarmowego. Obowiązki szefa państwa przekazał tymczasowo młodszemu bratu Raulowi Castro, sam natomiast przestał pokazywać się publicznie. Od marca ubiegłego roku prowadzi jednak ożywioną działalność publicystyczną.