Wśród chętnych do współpracy znaleźli się m.in. były prezydent USA Jimmi Carter, była prezydent Irlandii Mary Robertson oraz były prezydent RPA Nelson Mandela. Do Rady Starszych dołączy też emerytowany arcybiskup Desmond Tutu oraz były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. Rada pomimo swojej politycznej przeszłości oraz poglądów nie zamierza posiadać, czy też być kierowana jakąkolwiek polityczną ideologią. Powstanie rady zostało ogłoszone w 89. urodziny Mandeli. W oświadczeniu Mandela zaznaczył, iż fakt, że nikt z członków nie piastuje już publicznych stanowisk, pozwala na pracę dla wspólnego dobra - nie dla partykularnych interesów. - Grupa ta może mówić otwarcie i mądrze, zarówno publicznie jak i zakulisowo, w jakiejkolwiek sprawie, która wymaga zaangażowania. Razem będziemy współpracować, aby wspierać odwagę tam, gdzie jest strach, tworzyć zgodę tam, gdzie jest konflikt oraz inspirować nadzieję tam, gdzie jej brak - mówił Nelson Mandela. - Obiektem niezależnej dyplomacji Starszych będą głównie rządy. Premier W. Brytanii Gordon Brown oraz prezydent RPA Thabo Mbeki już wyrazili poparcie inicjatywy - mówił Richard Branson. - Zawsze znajdą się krytycy każdej pozytywnej inicjatywy, ale ci ludzie (Rada Starszych) poświęcają swój czas za darmo. Większość ludzi na świecie przyjmie grupę ludzi, którzy są ponad ego, którzy w ostatnich 10, 15 latach swojego życia są ponad partyjną polityką - kontynuował. Nie ustalono jeszcze dokładnie czym będzie zajmować się rada - nie wyznaczono jej jeszcze konkretnych celów. Rzecznik grupy poinformował jedynie, że wkrótce zostanie podjęta decyzja, gdzie rozpocząć działania, uzależniając zaangażowanie od powagi sprawy oraz możliwości rozwiązanie przez grupę problemu. Jednakże z wywiadów udzielanych przez Bransona i Cartera wyłaniają się dwa różne spektra zainteresowań Rady. W wersji Bransona powinna się ona zajmować rozwiązywaniem lokalnych konfliktów jak np. problem partyzantki porywającej ludzi w Nigerii. Innego zdania co do zadań Starszych jest Jimmi Carter. Jego zdaniem grupa powinna koncentrować się na koordynacji grup niosących pomoc krajom trzeciego świata. Zdaniem Cartera grupa nie będzie zajmowała się dostarczaniem pomocy, a jedynie właściwym wyznaczaniem jej celów. W udzielonym wywiadzie Branson przyznał, że idea stworzenia grupy powstała w 2003 r. - wtedy to namówił Nelsona Mandelę i Kofiego Annana, aby udali się do Iraku i przekonali Saddama Husajna do oddania władzy. Niestety plany zostały pokrzyżowane przez rozpoczęcie działań wojennych. Później współpracując z Peterem Gabrielem przy organizacji koncertów charytatywnych pod patronatem Mandeli wpadli na pomysł stworzenia "supergrupy światowej starszyzny", która byłaby zwoływana w sytuacjach kryzysowych. I w ten sposób narodziła się Rada Starszych, biorąca swoją nazwę od rad występujących w społeczeństwach plemiennych. Przez ostatni rok Branson zwoływał zebrania na swojej karaibskiej siedzibie Necker Island, gdzie nakłaniał byłych polityków do przystąpienia do projektu. Jeśli chodzi o fundusze Rady Richard Branson nie ukrywa , że koszt jej funkcjonowania jest dość wysoki, aczkolwiek zebrane od darczyńców fundusze wystarczą na kilka lat działania. Zebranie funduszy na późniejszą działalność - według Bransona - też nie będzie stanowić problemu.