Carly Fiorina będzie starć się o poparcie Partii Republikanów, której jest członkinią. Jak przyznała w wywiadzie dla ABC News, jest najlepszym kandydatem, ponieważ doskonale rozumie, jak funkcjonuje ekonomia w jej kraju - informuje "The New York Times". Ogólnie sondaże wskazują, że Fiorina nie ma większych szans, by zostać kandydatem partii. Jej nazwisko jest w USA mało rozpoznawalne, brakuje jej też najwyższej klasy doradców politycznych i nigdy nie wygrała ważnych wyborów. Strat Fioriny jest raczej zabiegiem, kótry ma przyciągnąć do Republikanów kobiecy elektorat i osłabić nieco silną pozycję Hilary Clinton wspieranej przez Demokratów. Już pod koniec ubiegłego roku mówiło się, że Fiorina zamierza kandydować, wtedy również wskazywano, że jest to jednak próba wybicia się spośród męskich kandydatów Partii Republikańskiej i zawalczenie o nominację na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Fiorina, była szefowa koncernu informatycznego Hewlett-Packard, na politycznej scenie zaistniała w 2010 roku, startując w wyborach do Senatu USA z Kalifornii. Choć przegrała, i to bardzo znacznie, z broniącą mandatu demokratyczną senator Barbarą Boxer, to jej pozycja "wschodzącej gwiazdy" wśród kobiet Republikanek stale rosła. Obecnie jest przewodniczącą rady ACU Foundation, najstarszej w kraju politycznej organizacji promującej konserwatywne idee i politykę. Ma też dość znaczące koneksje w partii. Gdy w 2008 roku pracowała jako doradca w kampanii prezydenckiej senatora John McCaina, została nominowana na przewodniczącą komitetu Partii Republikańskiej zajmującego się pozyskiwaniem funduszy.