Według włoskiej gazety historia Rosji uczy, że dwuwładza na Kremlu kończyła się zazwyczaj źle. "La Repubblica" podkreśla, że jest jeszcze za wcześnie, by snuć przypuszczenia, jaki będzie rezultat panowania tej - jak to ujmuje - "dziwnej pary". Autor artykułu odnotowuje już zauważalne jego zdaniem złagodzenie języka polityki zagranicznej i "różne oznaki dyplomatycznej elastyczności" po marcowych wyborach prezydenckich. Rzymski dziennik przypomina "napady złości" dotychczasowego prezydenta zaliczając do nich: zawieszenie traktatu o ograniczeniu sił konwencjonalnych w Europie, wznowienie lotów bombowców strategicznych, nieustępliwość wobec planów budowy elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, polemikę w sprawie Kosowa. Według włoskiego komentatora służyło to wyłącznie celom wewnętrznym i było elementem kampanii wyborczej, między innymi po to, by przekonać Rosjan o istnieniu "zagrożenia z zewnątrz". "Rosjanie - twierdzi "La Repubblica" - zostali wezwani do zademonstrowania patriotyzmu, skupienia się wokół ludzi z Kremla poprzez masowe głosowanie na wyznaczonego przez Putina następcę - Miedwiediewa". Dziennik podkreśla, że cel został osiągnięty, i wyraża przekonanie, że teraz najważniejsze jest przyciągnięcie do Rosji większych zagranicznych inwestycji, przekraczających 20 miliardów dolarów z zeszłego roku. I choć, w opinii publicysty, sporne kwestie z USA pozostają, to prezydentura Miedwiediewa rozpoczyna się w klimacie "rozpogodzenia", czemu ma służyć wypracowany przez "propagandzistów z Kremla" wizerunek nowego prezydenta jako człowieka otwartego i serdecznego, bardzo różniącego się od "porywczego" Putina. Gazeta zastanawia się, jak długo potrwa pakt Putina z Miedwiediewem. "La Repubblica" pisze: "Pewne są dwie rzeczy. Po pierwsze, nikt dzisiaj nie może powiedzieć (być może nawet Putin i Miedwiediew), jak i do kiedy będzie funkcjonował moskiewski tandem. Po drugie, choć dwugłowy orzeł jest godłem Rosji, historia uczy, że rządy dwuwładzy były tam krótkie i kończyły się źle".