W opinii Bonda, Cameron powinien zostać zapamiętany jako jeden z najgorszych premierów, jakich miała Wielka Brytania w ciągu ostatnich 100 lat. Zarządził referendum ponieważ uważał, że w ten sposób utrzyma jedność w swojej partii (Partia Konserwatywna) - w której dało się słyszeć wiele eurosceptycznych głosów. Skutek okazał się odmienny, partia jest aktualnie podzielona bardziej niż kiedykolwiek - przekonuje rozmówca Jędrzeja Bieleckiego. "Podobnie jak Boris Johnson i Nigel Farage, Cameron jest bardzo bogaty, to nie on zapłaci za te błędy, tylko biedni ludzi, którzy zaczną tracić pracę, bo ich firmy, gdy przestaną mieć dostęp do jednolitego rynku, stopniowo przeniosą się na kontynent. Dotyczy to w szczególności północno-wschodniej Anglii oraz Walii, gdzie masowo głosowano za Brexitem, a jednocześnie jest dużo zagranicznych zakładów produkcyjnych" - mówi "Rz" Ian Bond. Jak tłumaczy, Brytyjczycy zagłosowali za opuszczeniem Unii, ponieważ kampania referendalna opierała się na emocjach, a nie faktach. "Była pełna demagogii, kłamstw. Ale żyjemy w czasach, gdy fakty przestają się liczyć. Do tego doprowadzili politycy, od lat budując karierę na piarze, oraz media, które bez skrupułów atakowały Unię. To jest też pochodna porażki naszego systemu edukacji, który nie uczy, na czym polega świat, jak funkcjonuje państwo, Bruksela" - stwierdza. W jego ocenie, liderzy kampanii na rzecz Brexitu, nie wiedzą, co zrobić ze zwycięstwem i zaczynają się wycofywać ze składanych uprzednio obietnic. "Farage powiedział, że 350 mln funtów tygodniowo rzekomo oszczędzone na składce do Unii nie trafi jednak do systemu ubezpieczeń zdrowotnych (NHS)" - podaje przykład Bond. Jak mówi, kiedy ludzie zobaczą, że zostali oszukani, odwrócą się od eurosceptyków. Cały wywiad Jędrzeja Bieleckiego z dyrektorem w Centre for European Reform (CER) w Londynie w najnowszym wydaniu dziennika "Rzeczpospolita".