Według tej agencji, premier Wielkiej Brytanii poinformuje o tym w środę w Londynie, podczas długo oczekiwanego przemówienia na temat statusu swego kraju w Unii Europejskiej. Do tej pory Cameron wielokrotnie powtarzał, że on sam chce, by Wielka Brytania pozostała w UE, ale dąży do odebrania części kompetencji Brukseli w obszarach, w których - jak twierdzą konserwatyści - jej wpływ jest zbyt duży i szkodliwy. Najważniejsze przemówienie Camerona Dzisiejsze wystąpienie brytyjskiego premiera określa się jako najważniejsze w jego dotychczasowej karierze. Komentatorzy zastanawiają się, czy może powiedzieć coś, czego jeszcze nie wiemy. David Cameron miał wystąpić z tym od dawna zapowiadanym przemówieniem w ubiegły piątek w Holandii. W ten sposób skierowałby je wyraźnie nie tylko do brytyjskiego elektoratu, ale i do pozostałych członków Unii. Ten plan pokrzyżował kryzys terrorystyczny w Algierii. Możliwe referendum ws. UE Wiadomo mniej więcej, co zapowie premier - renegocjację unijnych traktatów, tak aby w zamian za zgodę na zacieśnienie związków w strefie euro, uzyskać tak zwaną "repatriację" części suwerennych uprawnień utraconych na rzecz Unii. W manifeście wyborczym Konserwatystów z 2010 roku mowa o sferach praw jednostki, sprawiedliwości, ustawodawstwa socjalnego i prawa pracy. Jeśli Cameron zdoła uzyskać zwrot części tych uprawnień, zapyta naród w referendum, czy się na to zgadza. Nastąpi to jednak dopiero po następnych wyborach, co oznacza, że premier zakłada ponowne zwycięstwo konserwatystów. Komentatorzy zastanawiają się, co będzie, jeśli padłaby odpowiedź "Nie", czyli wywalczone ustępstwa okazałyby się za małe. Rozważają, czy mogłoby to otworzyć drogę do kolejnego referendum o wyjściu z Unii.