Już teraz, w położonym w pobliżu obwodnicy Calais obozie "New Jungle", temperatura spada w nocy do ok. 5 stopni Celsjusza. A będzie jeszcze zimniej. Imigranci próbują uszczelniać materiałami prymitywne szałasy wykonane z drewna.- Nie mamy czym ich izolować - żali się Abdulilah, Afgańczyk po pięćdziesiątce. - Będę nosić dodatkowy sweter, który dostanę od wolontariuszy - odpowiada, zapytany o to, jak zamierza przetrwać zimę.Zmieniająca się pogoda budzi niepokój organizacji humanitarnych działających w okolicy. - Musimy przedzierać się przez błoto - relacjonuje w rozmowie z AFP Francois Guennoc, wolontariusz z grupy L'Auberge des Migrants. - Są miejsca, gdzie tworzą się baseny wodne, i bardzo trudno jest się przez nie przedostać - opisuje wolontariusz. - Jesteśmy narażeni na zimno, wiatr i deszcz. Warunki są gorsze, niż w poprzednich obozach - dodaje. Do Europy, od początku roku, przedostało się nielegalnie ok. 630 tys. imigrantów. Dla wielu z nich, Calais to ostatnia przeszkoda, którą muszą pokonać w drodze do wymarzonej Wielkiej Brytanii. Na obrzeżach miasta powstaje coraz więcej tymczasowych obozowisk.Obóz "New Jungle" jest przepełniony. W tej chwili może przebywać w nim od 4 od 6 tys. osób, podczas gdy na początku czerwca było tam jedynie 2,5 tys. przybyszów. - Jesteśmy na krawędzi upadku - mówi Jean-Francois Corty, szef francuskiego oddziału Lekarzy bez Granic. - System opieki społecznej jest niewystarczający, są opóźnienia w rozpatrywaniu wniosków o azyl. Takie zachowanie nie powinno mieć miejsca w kraju, który jest szóstą gospodarką na świecie.Do urzędu w Calais tygodniowo wpływa od 125 do 150 wniosków o przyznanie azylu. w tej chwili zgłaszają się przede wszystkim obywatele Sudanu i Erytrei. Inni wolontariusze idą jeszcze dalej w ocenie sytuacji panującej we francuskim porcie. Działacz z organizacji charytatywnej SALAM, który nie chce ujawniać swojej tożsamości, porównuje warunki panujące w Calais do "obozu koncentracyjnego". Nowe centrum kryzysowe, którego otwarcie zapowiedziały francuskie władze pod koniec sierpnia, będzie mogło pomieścić ok. 1500 osób. Ale jego powstanie budzi sporo wątpliwości. - Wjazd do obozu miał być możliwy jedynie po przedstawieniu dokumentu potwierdzającego, że dana osoba tam mieszka - wyjaśnia Guillaume Alexandre, dyrektor organizacji Vie Active, która nadzoruje budowę. - Ale plan nie zostanie zrealizowany, bo zachodzi obawa, że plakietki mogły by zostać skradzione przez imigrantów - mówi. - Co mamy zrobić z pozostałymi? Będzie przeludnienie, więc na pewno nasilą się napięcia - przewiduje w rozmowie z AFP Christian Salome, prezes L'Auberge des Migrants. - Taka sytuacja może wywoływać zazdrość, u osób, dla których nie znajdzie się miejsce w nowym centrum - dodaje.Wszyscy działacze organizacji pomocowych są zgodni, że nowe centrum jest niewystarczające w stosunku do potrzeb. Organziacja, której liderem jest Guillaume Alexandre, jest gotowa do wybudowania dwa razy większej powierzchni, jeśli tylko dostanie zielone światło od władz.