Agencje podkreślają, że była to największa demonstracja przeciwko prezydentowi od czasu pięciodniowej wojny gruzińsko-rosyjskiej. Według niektórych doniesień, demonstrantów było 150.000. Centralny bulwar Szoty Rustawelego przed gmachem parlamentu i sąsiednie ulice wypełniał zwarty tłum z błękitnymi sztandarami ugrupowań Sojusz na rzecz Gruzji i Demokratyczny Ruch - Jedna Gruzja. Demonstranci nieśli transparenty z hasłami "Wolne wybory" i "Precz z Saakaszwilim". Była przewodnicząca parlamentu i dawna bliska współpracownica Saakaszwilego, Nino Burdżanadze, która domaga się zmiany prezydenta "metodami konstytucyjnymi", w przemówieniu oskarżyła Saakaszwilego, że nie potrafił strzec integralności terytorialnej Gruzji. Salome Zurabiszwili, była szefowa dyplomacji Gruzji, oświadczyła, że celem opozycji jest doprowadzenie do dymisji prezydenta przed Dniem Niepodległości Gruzji, czyli przed 26 maja. 86,52 proc. spośród 4,4 milionów Gruzinów jest zainteresowanych w przeprowadzeniu przedterminowych wyborów. Jak podaje agencja EFE, jest to wynik sondażu przeprowadzonego przez opozycję wśród czterystu tysięcy osób. Opozycja - napisała w związku z demonstracją agencja AP - ocenia pięciodniową wojnę gruzińsko-rosyjską z sierpnia ub.r. jako "katastrofalną". Reprezentuje też rozpowszechniony pogląd, że polityk, który tak bardzo zantagonizował stosunki gruzińsko- rosyjskie, nie powinien dłużej rządzić w Gruzji. Amerykańska agencja cytuje też opinię gruzińskiej psycholog Tiry Guledani, sugerującą, że prezydent Saakaszwili "wymaga leczenia". 41-letni szef państwa, który przebywa w Tbilisi, zapewnia, że spokojnie dokończy swój mandat w 2013 roku. Twierdzi, że jego prezydentura może się wykazać pomyślnie przeprowadzonymi reformami gospodarczymi i zbliżeniem Gruzji do NATO. Unia Europejska zwróciła się w czwartek do gruzińskiej opozycji i do rządu o unikanie przemocy i zapewniła, że jej eksperci przeanalizują przebieg czwartkowego protestu. W toku czwartkowych demonstracji mówcy i transparenty przypominali, że Saakaszwili został wybrany na stanowisko prezydenta dzięki wprowadzeniu w Gruzji w listopadzie 2007 roku stanu wyjątkowego, który umożliwił mu zamknięcie opozycyjnej telewizji i całkowite wyciszenie opozycyjnej prasy. Według Nino Burdżanadze, w mieście Rustawi w południowo- wschodniej Gruzji policja aresztowała w czwartek 60 działaczy opozycji. W Tbilisi była jednak mało widoczna i strzegła budynków rządowych nie wychodząc na zewnątrz.