Wypowiedzi założyciela dobroczynnej Wspólnoty Spotkanie, prowadzącej ośrodki odwykowe dla młodych narkomanów, przytacza w poniedziałek "La Repubblica". Były 81-letni ksiądz, który sam prosił papieża o zwolnienie ze stanu kapłańskiego, by móc bronić się w sądzie przed zarzutami, dzień po ogłoszeniu tej decyzji podczas spotkania w siedzibie wspólnoty w miejscowości Amelia koło Terni mówił o zakończonym właśnie pobycie w Ameryce Łacińskiej: - Widziałem piekło. Pięcioletnie dzieci, umierające na AIDS, dziesięciolatków, którzy mnie pytali: co ze mną będzie. - Piekło nie istnieje gdzieś tam na tamtym świecie; istnieje tutaj, na tej ziemi. Powinni to zrozumieć ci, którzy są w pałacach, w Watykanie, gdzie jest najlepszy z możliwych raj bogatych i możnych - mówił były ksiądz swym zwolennikom. - Odrzucam ideę Watykanu jako centrum religijnego: to centrum polityczne, nieraz dwuznaczne i prowadzące na manowce - dodał. Jego zdaniem "należy powrócić do Chrystusa", a nie do "cezaropapizmu". - Doszliśmy do punktu, w którym więcej mówimy o papieżu niż o Chrystusie - podkreślił. Relacjonując spotkanie "La Repubblica" informuje o entuzjazmie podopiecznych założyciela Wspólnoty i pisze, że traktują go oni jako swego wybawcę i ojca. Gazeta dodaje, że Gelmini nie wykluczył zaangażowania się w politykę. Dochodzenie w sprawie księdza Gelminiego prokuratura w Terni wszczęła ponad rok temu na podstawie zeznań dziewięciorga jego byłych podopiecznych, którzy przebywali w ośrodku w Amelii. On sam od początku twierdził, że jest niewinny i odrzucał wszelkie oskarżenia. W najbliższych tygodniach prokuratura podejmie decyzję, czy postawi zarzuty założycielowi znanej wspólnoty katolickiej, który od lat cieszył się ogromnym autorytetem we Włoszech i utrzymywał zawsze przyjacielskie kontakty z wieloma włoskimi politykami. Jednym ze sponsorów jego wspólnoty był były premier Silvio Berlusconi.