Generał Figuera w obszernym wywiadzie opublikowanym w czwartek przez agencję Associated Press mówi o wydanym mu przez prezydenta Nicolasa Maduro rozkazie stosowania tortur wobec uwięzionych opozycjonistów. Obecnie, jak oświadczył, pragnąłby pomóc Stanom Zjednoczonym w zbadaniu przypadków łamania praw człowieka w Wenezueli. "Jeden z najbardziej prominentnych uciekinierów w dwudziestoletnim okresie socjalistycznych rządów w Wenezueli, który stopniowo utracił wiarę (w rewolucję wenezuelską) przybył do Waszyngtonu, aby szukać odwetu na swym byłym szefie" - podkreśla agencja. We wtorek gen. Figuera spotkał się ze specjalnym amerykańskim wysłannikiem do Wenezueli, Elliottem Abramsem. "Moją misją jest starać się dopomóc w uwolnieniu mojego kraju od nieszczęścia, które nań spadło" - wyjaśnił swoje intencje były bliski współpracownik Nicolasa Maduro, a wcześniej jego poprzednika Hugo Chaveza. Jak wynika z jego obszernej relacji dla AP, gen. Figuera jako zastępca szefa wenezuelskiego kontrwywiadu wojskowego i dyrektor budzącej strach wśród Wenezuelczyków policji politycznej SEBIN otrzymał od Maduro polecenie przeniknięcia do kręgów bliskich współpracowników Juana Guaido. Początkowo - mówi generał w wywiadzie - Maduro chciał aresztować matkę lidera opozycji, ale zrezygnował z tego, gdy okazało się, że wymaga ona pilnego leczenia ze względu na chorobę nowotworową. Maduro polecił więc agentom SEBIN dokonać innych aresztowań w bliskim otoczeniu Guaido. Jako pretekst miała posłużyć broń podrzucona im przez agentów SEBIN-u. Figuera podkreśla, że może spać ze spokojnym sumieniem ponieważ przez sześć miesięcy stania na czele SEBIN-u nigdy osobiście nie wydał rozkazu stosowania tortur wobec przetrzymywanych przez tę policję polityczną więźniów. Dodał, że "z tego ośrodka porwań i wymuszeń jakim było wspomniane więzienie", sam zwolnił dziesiątki osób i starał się tam zmienić sposób traktowania zatrzymanych. Figuera zaprzecza doniesieniom o kubańskich agentach Generał zaprzeczył doniesieniom, według których w Wenezueli przebywa 25 tys. agentów kubańskich sił bezpieczeństwa, a ogromna większość spośród 15 tys. obywateli Kuby pracujących na terenie Wenezueli, to - jak zapewnił - lekarze przysłani w zamian za dostawy taniej ropy naftowej. "Opozycja nie ma wiarygodnych informacji; nie akceptuje ona Kubańczyków i stara się ich stygmatyzować" - powiedział generał w rozmowie z AP. Według niego, "zespół złożony z około piętnastu Kubańczyków zajmuje się bezpieczeństwem Maduro, podają mu oni nawet posiłki, a ich rola wewnątrz wenezuelskiego wywiadu polega na szkoleniu agentów, natomiast nie uczestniczą w działaniach operacyjnych". Gen. Figuera powiedział także, że próbował wpłynąć na Nicolasa Maduro aby zmienił orientację swojej polityki. "W dwustronicowym liście, który wysłałem do niego w kwietniu nalegałem, aby w obliczu polaryzacji następującej między rządem a opozycją powołał nową Radę Wyborczą i rozpisał przyspieszone wybory" - opowiada. Starał się, jak twierdzi, przekonać Maduro powołując się na doświadczenie wenezuelskiej wojny domowej z połowy XIX w., w toku której wybitny wenezuelski generał "wycofał się z części terytorium, aby zyskać na czasie i następnie pokonać nieprzyjaciela". Jednak Maduro zignorował jego radę. "Maduro arbitralnie mnie zdegradował" W dalszym ciągu wywiadu gen. Figuera przyznał, że ponosi częściowo winę za to, co dzieje się w Wenezueli i dodaje: "Nie mogłem jednak chwycić za broń i zastrzelić go. Nie chcę robić z niego ofiary". "Maduro arbitralnie mnie zdegradował i usunął z szeregów sił zbrojnych (...) jednak jestem dumny z tego, kim jestem: żołnierzem i patriotą, który walczy o wolność rodaków" - zapewnia. Gen. Figuera podkreśla, że pozostaje w stałym kontakcie z wenezuelskimi wyższymi oficerami tj. generałami, wiceministrami rządu i szefami instytucji państwowych, którzy chcieliby, aby Maduro odszedł, ale boją się działać. Przeprowadzona przez Juana Guaido "Operacja Wolność", która rozpoczęła się kwietniowym zrywem, to tylko początek - zapewnia Figuera i wyraża nadzieję, że wkrótce powróci do ojczyzny. "Tak czy owak wciąż jestem przecież szefem kontrwywiadu" - oświadcza kończąc rozmowę z dziennikarzami Associated Press, przeprowadzoną jak podkreśla agencja w apartamencie prezydenckim jednego z waszyngtońskich hoteli. Raport ONZ: Może dojść do bezprecedensowego exodusu ludności Raport Z kolei agencje prasowe przytaczają w czwartek fragmenty raportu przygotowanego po wizycie wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka Michelle Bachelet w Wenezueli, który głosi, że reżim posługuje się wieloma formami przemocy wobec opozycji, a siły rządowe i wspierane przez nie bandy zabijają politycznych przeciwników władzy. Bachelet przedstawi raport w piątek w Genewie, gdzie trwa sesja Rady Praw Człowieka ONZ. Dokument głosi, że jeśli sytuacja w Wenezueli nie poprawi się, to dojdzie do "bezprecedensowego exodusu ludności" z kraju, z którego wyjechało już ponad cztery miliony uchodźców. W Wenezueli postępuje militaryzacja instytucji państwa, a arbitralnych aresztowań i tortur dopuszczają się zarówno wojskowi, jak i cywile tworzący prorządowe bojówki zwane "kolektywami". Od stycznia do maja zginęło podczas protestów 66 osób, z czego co najmniej 52 zostały zabite przez siły rządowe lub związane z nimi bandy. Według raportu w 2018 roku zginęło co najmniej 5,2 tys. osób, które zostały zabite za domniemane "stawianie oporu władzy"; od stycznia do maja tego roku zginęło co najmniej 1,5 tys. osób. Siły bezpieczeństwa zatrzymują młodych ludzi, rozstrzeliwują ich i podrzucają następnie narkotyki, aby upozorować, że byli oni przestępcami, których zabito podczas ucieczki. Co najmniej 793 osoby zostały pozbawione wolności. W styczniu Bachelet zaapelowała o wszczęcie niezależnego śledztwa w sprawie nadmiernego użycia siły przez siły bezpieczeństwa w Wenezueli wobec uczestników antyrządowych protestów. Kraj pogrążony w kryzysie W Wenezueli od stycznia trwa kryzys polityczny i stan faktycznej dwuwładzy. Na fali masowych wystąpień przeciwko Nicolasowi Maduro 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju ogłosił się Juan Guaido, przewodniczący parlamentu i przywódca opozycji, który uznał prezydenturę rywala za nielegalną. W kraju panuje najpoważniejszy w jego historii kryzys gospodarczy, wenezuelski boliwar nie ma praktycznie żadnej wartości, w sklepach brakuje niemal wszystkich produktów, często dochodzi do przerw w dostawach prądu. Hiperinflacja szacowana jest przez MFW na 10 mln proc. Według ONZ 7 mln osób, czyli jedna czwarta ludności tego kraju, potrzebuje pomocy humanitarnej.