Łucenko został usunięty z sądu na jeden dzień. Stało się to, gdy nie udzielono mu głosu i Łucenko zarzucił sędziemu łamanie praw oskarżonego. "Odmówiono mi zmiany środka zapobiegawczego, dostępu do adwokata, zmiany sędziego oraz pokazywania procesu w mediach" - oświadczył były szef MSW, po czym usłyszał, że ma być wyprowadzony z sali rozpraw. Łucenko, były szef MSW i jeden z bohaterów pomarańczowej rewolucji, od grudnia jest więziony w areszcie śledczym. Były minister oskarżony jest o nadużycie władzy. Będąc członkiem rządu, miał się dopuścić błędnego wyliczenia wymiaru emerytury swego osobistego kierowcy, marnotrawienia funduszy państwowych i łamania prawa przy wyjaśnianiu okoliczności próby otrucia w 2004 roku ówczesnego kandydata na prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki. Łucenko i jego zwolennicy utrzymują, że sprawa ma wymiar polityczny. Oskarżają przy tym prezydenta Wiktora Janukowycza o chęć pozbycia się rywali za pomocą sfabrykowanych zarzutów. W środę o uwolnienie Łucenki z aresztu zaapelował polski eurodeputowany Marek Siwiec. Złożył w sądzie w Kijowie poręczenie za byłego szefa MSW. "Nie wierzę, że ponad półroczne więzienie Łucenki jest w tej sprawie środkiem koniecznym. Zwróciłem się do sądu z poręczeniem i prośbą o zwolnienie Łucenki z aresztu oraz zastosowanie lżejszego środka zapobiegawczego" - powiedział wówczas Siwiec w rozmowie z PAP. Prócz Łucenki na ławie oskarżonych w odrębnym procesie zasiada obecnie była premier Julia Tymoszenko. Jej także zarzuca się nadużycie władzy. Była szefowa rządu odrzuca oskarżenia i twierdzi, że władze chcą ją ukarać, by wyrugować ją z polityki. W ubiegłym tygodniu Tymoszenko również została usunięta z sali rozpraw. Decyzję o wydaleniu oskarżonej z sali posiedzeń na jeden dzień podjął sędzia, który uznał, że Tymoszenko go obraziła. Wcześniej była premier powiedziała, że prowadzący rozprawę sędzia Rodion Kiriejew jest "nieludzki".