Zdaniem współpracowników byłego ministra władze przeniosły Łucenkę do oddalonego od Kijowa miejsca, by ograniczyć jego aktywność przed zaplanowanymi na koniec października wyborami parlamentarnymi. Znajdując się w kijowskim areszcie Łucenko, bohater pomarańczowej rewolucji 2004 roku i zaciekły przeciwnik prezydenta Wiktora Janukowycza, publikował w mediach internetowych przekazywane przez adwokatów teksty, w których krytykował władze i komentował wydarzenia polityczne. Opozycyjny deputowany parlamentu Wołodymyr Ariew ocenił w piątek, iż Łucenko został przewieziony do kolonii karnej, by "pozbyć się go z Kijowa podczas kampanii wyborczej, oraz by utrudnić do niego dostęp m.in. jego adwokatom". Obrońca Łucenki Ołeksij Bahanec uważa, że jego klient został przetransportowany, gdyż władze "chcą mu jeszcze bardziej dokuczyć, bardziej poniżyć i wywrzeć większy moralny nacisk". Były szef MSW został wywieziony z aresztu śledczego w stolicy Ukrainy w godzinach porannych. Służby penitencjarne opublikowały fotografie, z których wynika, iż Łucenko pojechał do kolonii karnej w Menie luksusową furgonetką, eskortowaną przez samochody milicyjne. Służby penitencjarne zapewniły wcześniej, że Łucenko trafi do wyremontowanej celi, gdzie będzie odbywał swą karę wraz ze specjalnie dobranymi współwięźniami. Były szef MSW trafił do kolonii karnej w Menie, która przeznaczona jest dla byłych pracowników resortów siłowych: milicjantów, funkcjonariuszy innych służb bezpieczeństwa i prokuratorów. W lutym Łucenko został skazany na cztery lata więzienia za sprzeniewierzenie pieniędzy państwowych. Przyznał m.in. swemu kierowcy dodatek emerytalny o równowartości 16 tys. złotych. 17 sierpnia usłyszał wyrok dwóch lat więzienia za nadużycie władzy w czasach, gdy pracował w rządzie Julii Tymoszenko. Sąd rejonowy w Kijowie uznał za udowodnione, że Łucenko, będąc szefem MSW, z naruszeniem prawa wydał zgodę na śledzenie osoby, która mogła mieć związek z próbą otrucia w 2004 roku ówczesnego kandydata na prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki. Zgodnie z decyzją sądu Łucenko ma spędzić za kratkami cztery lata, gdyż zastosowano wobec niego zasadę absorpcji, zgodnie z którą kara najsurowsza "pochłania" kary łagodniejsze. Zaniepokojenie wyrokami dotyczącymi Łucenki i odbywającej karę siedmiu lat więzienia byłej premier Tymoszenko niejednokrotnie wyrażała Unia Europejska. Zdaniem Brukseli oboje stali się ofiarami wybiórczego stosowania prawa na Ukrainie.