- 99 proc. krymskich Tatarów nie głosowało w tak zwanym referendum. Jeśli gdzieś kogoś zauważono w lokalach wyborczych, to jednostkowe przypadki - oświadczył Dżemilew, którego cytuje portal news.liga.net. Według niego samozwańcze władze Krymu podają takie wyniki, jakie im pasują. - Rozmawiałem na przykład z kolegami w Bachczysaraju. Powiedzieli mi, że głosowało tam najwyżej 30 proc. ludzi, chociaż oficjalnie podano, że frekwencja wyniosła 64 proc. W okręgu biełogorskim tak samo. Dlatego zapewne nie ma to żadnego znaczenia, jak kto głosuje w tym "referendum" - powiedział.Tymczasem premier Krymu Siergiej Aksjonow powiedział w niedzielę, że około 40 proc. krymskich Tatarów wzięło udział w referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. - Około 40 proc. poszło głosować - powiedział Aksjonow, cytowany przez rosyjską, zależną od Putina agencję ITAR-TAS. Wyników referendum, bojkotowanego przez Krymskich Tatarów, na razie nie uznaje żaden kraj świata poza Rosją.