Amerykański wywiad w sierpniu ubiegłego roku ustalił, że Rosja prowadzi "agresywną" operację w celu zakłócenia amerykańskiej kampanii przedwyborczej - poinformował John Brennan, występując przed komisją wywiadu Izby Reprezentantów. Brennan, mianowany dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej przez prezydenta Baracka Obamę, w reakcji na ustalenia amerykańskiego wywiadu ostrzegł szefa rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandra Bortnikowa, że wtrącanie się Moskwy w amerykański proces wyborczy "nie przyczyni się do szybkiej poprawy stosunków pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi". Rozmowa telefoniczna Brennana z szefem FSB miała miejsce w sierpniu ubiegłego roku. Brennan przyznał, że "jest świadomy informacji i doniesień wywiadu o kontaktach przedstawicieli władz rosyjskich ze sztabem wyborczym Donalda Trumpa", jednak nie był w stanie powiedzieć, czy charakter i zakres tych kontaktów uzasadniałby nazwanie ich "zmową" sztabu Trumpa z Kremlem. Zdaniem Brennana, "z pewnością informacje i doniesienia wywiadowcze stanowiły wystarczającą podstawę rozpoczęcia dochodzenia FBI w celu określenia, czy obywatele amerykańscy aktywnie spiskowali, zmawiali się z przedstawicielami Rosji". Obecnie dochodzenie w sprawie zarzutów o wtrącanie się Rosji w amerykański proces wyborczy i podejrzeń o "kremlowskie powiązania" z osób z najbliższego otoczenia Trumpa prowadzą cztery komisje Kongresu oraz specjalny prokurator Robert Mueller, były dyrektor FBI. Zastępca prokuratora generalnego Rod Rosenstein powierzył funkcję specjalnego prokuratora Muellerowi w ubiegłym tygodniu. Funkcja specjalnego prokuratora, jak podkreślają eksperci prawni, daje znanemu z niezależności Muellerowi nieporównanie większe uprawnienia, w tym możliwość postawienia podejrzanych w stan oskarżenia, niż mają komisje Kongresu prowadzące dochodzenie w sprawie tych samych podejrzeń związanych z ingerencją Moskwy w amerykańskie wybory. Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski