Procesowi w sprawie Clearstream - najgłośniejszej francuskiej afery ostatniej dekady - towarzyszyły ogromne emocje polityczne. De Villepin, premier w latach 2005-2007, był oskarżony o to, że w roku 2004 polecił sfabrykować listę kont bankowych w Luksemburgu, rzekomo należących do wielu znanych osobistości, w tym Sarkozy'ego. Zarzucano mu, że chciał w ten sposób skompromitować Sarkozy'ego jako swojego rywala w wyborach prezydenckich w 2007 roku. Prokurator domagał się dla de Villepina 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i 45 tysięcy euro grzywny. Sąd uznał w czwartek, że oskarżenie nie przedstawiło dowodów na to, że były premier wydał polecenie sfabrykowania owej listy, ani też że świadomie przyzwolił na tę machinację. Sędziowie uznali, że to sam de Villepin stał się w tej aferze narzędziem w rękach inicjatorów intrygi. Według czwartkowego werdyktu, głównymi odpowiedzialnymi za "oszczercze oskarżenie" byli Jean-Louis Gergorin, były wiceszef firmy EADS, i Imad Lahoud, matematyk, niegdyś pracownik tego przedsiębiorstwa. Ten ostatni został wskazany jako autor wspomnianej fałszywej listy. Gergorina skazano na 3 lata więzienia, w tym 21 miesięcy w zawieszeniu, Lahouda - na 3 lata, w tym 1,5 roku w zawieszeniu. Każdy z nich musi także zapłacić po 40 tysięcy euro grzywny. Sąd uznał, że Lahoud po sfabrykowaniu listy przekazał ją Gergorinowi, który z kolei zapoznał z nią swojego przyjaciela de Villepina, wówczas ministra spraw wewnętrznych. Zdaniem sądu, ten ostatni, gdy polecił wszcząć śledztwo w tej sprawie, nie był świadomy, że lista jest sfałszowana. Po ogłoszeniu czwartkowego wyroku de Villepin w obecności tłumu dziennikarzy wygłosił krótkie oświadczenie. Pochwalił sąd za "odwagę", dzięki której "sprawiedliwość i prawo zatriumfowały nad polityką". "Jestem dumny z bycia obywatelem Francji, gdzie duch niezależności pozostaje żywy" - powiedział przed kamerami. Dodał, że od tej chwili pragnie się "zwrócić w przyszłość, by służyć Francuzom" i pracować dla "umacniania Francji". Jak komentują media, deklaracja ta może wskazywać na to, że de Villepin - po oczyszczeniu z zarzutów - powróci do czynnej polityki. Prasa spekuluje na temat jego możliwego startu w wyborach prezydenckich w roku 2012. Ujawniona w 2004 roku głośna afera Clearstream dotyczy oskarżenia polityków francuskich o to, że rzekomo brali łapówki za sprzedaż wojskowych fregat do Tajwanu w latach 90., a nielegalne dochody z tych transakcji lokowali na tajnych kontach w luksemburskim banku Clearstream. Na ujawnionej liście osób mających tam konta znalazło się wiele osobistości polityki i biznesu, w tym nazwisko obecnego prezydenta Sarkozy'ego. Dochodzenie wykazało, że lista kont była sfałszowana. Proces w sprawie rzekomych "tajnych kont" traktowano jako osobisty pojedynek polityczny między dwoma rywalami z prawej strony sceny politycznej: de Villepinem i Sarkozym. Od lat wiadomo, że obaj politycy są sobie niechętni.