Historyk Gregor Schoellgen napisał przed laty biografię Schroedera, który pełnił urząd w latach 1998-2005 i był inicjatorem projektu Nord Stream. Z rozmów z byłym kanclerzem na temat obecnej sytuacji na świecie powstała wspólna książka, zatytułowana "Ostatnia szansa. Dlaczego potrzebujemy nowego porządku świata". Z okazji jej wydania dziennikarz gazety "Rheinische Post" Moritz Doebler przeprowadził z jej autorami rozmowę, w której poruszono m.in. wątek budowy Nord Stream 2. Schroeder, przypominając o niedawnej rezolucji Parlamentu Europejskiego wzywającej do wstrzymania budowy Nord Stream 2, podkreśla, że gazociąg "ma na celu zapewnienie dostaw energii następnej generacji". Były kanclerz zwraca uwagę, że "w sondażach większość ankietowanych twierdzi, że rurociąg powinien zostać ukończony". - Istnieje różnica między tym, co jest czasami pisane w mediach drukowanych, a tym, czego ludzie naprawdę chcą. Za obrzucaniem Rosji błotem, co ma teraz miejsce, nie opowiada się większość naszych obywateli - przynajmniej ja jestem o tym przekonany - zaznacza. "Amerykański gaz szkodliwy dla środowiska" Schroeder liczy na to, że presja amerykańskich sankcji wobec firm budujących NS2 nie uniemożliwi dokończenia projektu. - Do czego to zmierza, jeśli amerykańska polityka chce określić, jaką formę polityki energetycznej prowadzimy? Stany Zjednoczone nie mogą nam mówić, jakiego gazu mamy używać, zwłaszcza że nie są całkowicie wolne od własnych interesów gospodarczych - wskazał. - Oczywiście Amerykanie chcieliby sprzedawać w Niemczech gaz z łupków, ale jest to szkodliwe dla środowiska, droższe i nie tak dobrej jakości jak gaz przesyłany rurociągiem, np. do specjalistycznych chemikaliów. Jeśli wstrzymamy realizację projektu NS2, podetniemy gałąź, na której siedzimy, jeśli chodzi o politykę energetyczną - uważa. Ze swej strony współautor książki, Gregor Schoellgen, dodaje: - Nie rozumiem, dlaczego chodzi o Nord Stream 2. Rosja dostarcza obecnie gaz czterema trasami: dwoma rurociągami transkontynentalnymi, Nord Stream 1 i statkami. Żeby być konsekwentnym, trzeba by było całkowicie sankcjonować dostawy rosyjskiego gazu. Wtóruje mu Schroeder, który podkreśla, że "byłaby to katastrofa w zakresie polityki energetycznej". "Rosja nie przeciwnik, ale partner" Były kanclerz jest przekonany, że Niemcy muszą "postrzegać Rosję nie jako przeciwnika, ale jako potencjalnego partnera". - Możemy być pomocni w wymianie gospodarczej i odwrotnie, Rosjanie mogą być pomocni w kwestii energetycznej, nie tylko dla Niemiec, ale dla Europy - przekonuje. Według niego trzeba "odejść od uznawania Rosji za kontynuację Związku Radzieckiego" i "wyjaśnić, gdzie leżą prawdziwe zagrożenia militarne", "kto powinien być partnerem Niemiec". - Rosja jest postrzegana jako problematyczna. Chiny są postrzegane jako problematyczne. Dotyczy to również Turcji i Arabii Saudyjskiej. Z całym szacunkiem dla tak zwanej polityki zagranicznej opartej na wartościach, z kim chcemy handlować, z kim chcemy współpracować na szczeblu politycznym? - pyta Schroeder. W dyskusję o głośnym krytyku Kremla Aleksieju Nawalnym i jego aresztowaniu po powrocie do Rosji Schroeder "nie chce się angażować" i - jak to ujmuje w rozmowie z "RP" - "trzyma się tego". 17 stycznia rosyjski opozycjonista został zatrzymany na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, tuż po przylocie z Niemiec, gdzie leczył się ze skutków próby otrucia go bojowym środkiem chemicznym typu Nowiczok. Pytany o Unię Europejską były kanclerz Niemiec mówi: - Nie tylko ja, jako kanclerz federalny, ale także moi poprzednicy i (Angela) Merkel zawsze jasno dawaliśmy do zrozumienia, że Niemcy są gotowe do przekazania swojej suwerenności UE: w celu uczynienia Europy lepszą, bardziej integracyjną i bardziej jednolitą. "Rdzeniem UE będzie strefa euro" Schroeder uważa, że "dalsza integracja polityczna jest zadaniem obecnego pokolenia". - Nie możemy pozwolić, aby upłynęło więcej czasu. Wielka Brytania zawsze to hamowała, ale teraz odpadła. Może to być bardzo korzystne dla promowania jedności europejskiej. Rdzeniem UE, który może się rozwijać, będzie strefa euro - wskazuje. Pod koniec urzędowania Schroeder podpisał z Rosją umowę o budowie Gazociągu Północnego (Nord Strem) po dnie Bałtyku. Od września 2017 r. jest szefem rady dyrektorów rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft, objętego zachodnimi sankcjami. Równocześnie jest przewodniczącym komitetu akcjonariuszy spółki Nord Stream i taką samą funkcję pełni w spółce Nord Stream 2, która buduje drugą część tej magistrali gazowej. Decyzja o jego pracy dla Rosnieftu wzbudziła wielkie kontrowersje w Niemczech. W sobotę tygodnik "Der Spiegel" napisał, że NS2 jest dla Niemiec szkodliwy politycznie i antyeuropejski, a kanclerz Merkel winna wycofać dla niego poparcie. Według pisma projekt prowadzi do izolacji RFN w UE i jest obciążeniem dla relacji z nowym prezydentem USA Joe Bidenem. Budowie gazociągu, biegnącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku, ostro sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie oraz Stany Zjednoczone.