"Decyzja o przystąpieniu Syrii do Konwencji o zakazie broni chemicznej jest z jego strony sprytnym posunięciem. Podkopuje stanowisko Stanów Zjednoczonych domagających się zobowiązania Syrii do rozbrojenia na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa, mogącej posłużyć za podstawę do akcji wojskowej w razie nie zastosowania się do niej" - napisał Trevan w komentarzu zamieszczonym na portalu brytyjskiego dziennika "The Times".Tim Trevan zauważa też, że rezolucja Rady Bezpieczeństwa mogłaby nałożyć na Syrię wymóg zniszczenia arsenału broni chemicznej w krótszym czasie niż terminarz przewidziany w CWC. ONZ potwierdził w sobotę, że otrzymał od rządu Syrii wszystkie wymagane dokumenty w sprawie przystąpienia do CWC. Konwencja zacznie obowiązywać Syrię 14 października tego roku. Porozumienie USA-Rosja, które ogłoszono w sobotę w Genewie, przewiduje, że ważną rolę w likwidacji syryjskiej broni chemicznej odegra powołana na mocy konwencji CWC Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) z siedzibą w Hadze czuwająca nad jej stosowaniem. Według Trevana, rozbrojenie Syrii z broni chemicznej będzie trudniejsze niż rozbrojenie z niej Iraku w 1991 r. Zauważa, że iracka broń chemiczna znajdowała się zasadniczo w jednej odosobnionej wojskowej bazie, gdzie ją wyprodukowano. Irak nie był ogarnięty wojną domową i nie zachodziła obawa, iż władze tego kraju użyją broni chemicznej. Mimo to, jak zaznaczył, władze w Bagdadzie "bawiły się z inspektorami w kotka i myszkę". "Zniszczenie tak dużych zasobów broni chemicznej jak syryjskie może potrwać od 5 do 10 lat. Jeśli broń w tym czasie będzie nadal w rękach reżimu Asada, to może użyć jej w dowolnym czasie. Dodatkowo zachodzi ciągłe niebezpieczeństwo, że może ktoś inny może wejść w jej posiadanie" - obawia się ekspert.