"Nigdy nie zapomnę, że zawsze byłam głodna, dzień i noc". Dora Roth i jej matka były jednymi z około 120 tys. więzionych podczas II wojny światowej w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof. Spośród tych więźniów zmarło co najmniej 65 tys., a może nawet 80 tys. Jedną z ofiar była matka Dory Roth. Umarła z głodu, bo córce oddawała codzienne racje chleba. Więźniowie obozu Stutthof umierali nie tylko z niedożywienia. Zmarli także z wyczerpania pracą przymusową, z wychłodzenia, przez choroby, zostali zastrzeleni lub zagazowani. Pilnowali ich strażnicy, na 25 wieżach. Przez okna z każdej strony mogli doskonale obserwować teren. Musieli widzieć też dym kłębiący się z kominów krematorium. Czy mogli zignorować ten horror? Czy są współodpowiedzialni za działanie nazistowskiej machiny zbrodni? 74 lata po wyzwoleniu obozu Bruno D. miał wtedy 17-18 lat i regularnie, między latem 1944 r. a wiosną 1945 r., pełnił wartę na wieżach. Jako strażnik SS z bronią w ręku pilnował więźniów w obozie zagłady - głosi akt oskarżenia. Teraz, 74 lata po wyzwoleniu obozu, musi odpowiedzieć przed sądem krajowym w Hamburgu za współudział w 5230 morderstwach. Ponieważ Bruno D. nie był jeszcze wtedy przez cały okres pełnienia służby pełnoletni, sąd dla nieletnich wyjaśni, czy jako strażnik nie tylko zapobiegał ucieczce ludzi, ale także buntom i wyzwoleniu więźniów. Prokuratura jest pewna, że "świadomie popierał podstępne i okrutne zabijanie szczególnie żydowskich więźniów". Będąc "trybikiem morderczej machiny", był gotów "realizować nakaz zabijania". Wiedział o mordowaniu? Decydujące pytanie: czy 93-letni obecnie mężczyzna wiedział wtedy o mordowaniu w obozie? Bruno D. zaprzecza. W ubiegłym roku był wielokrotnie przesłuchiwany przez prokuraturę i gotów do współpracy. Nie zaprzeczył, że był strażnikiem w Stutthof. Nie uważa się jednak za winnego ani współwinnego morderstwa Proces będzie odbywał się w trudnych warunkach. Przed rozpoczęciem trzeba było wyjaśnić, czy Bruno D. może, ze względu na stan zdrowia, uczestniczyć w rozprawach. Eksperci uznali, że tak, ale w ograniczonym stopniu. Nie wiadomo, czy jego stan zdrowia utrzyma się i czy kiedyś zapadnie wyrok. Kilka dekad wcześniej mogło to wyglądać inaczej. Dlaczego wcześniej nie wszczęto postępowania przeciwko takim jak Bruno D.? Istotną rolę odgrywa przy tym zmiana wykładni prawa. Dzięki temu od kilku lat można oskarżać nie tylko głównych sprawców, ale i wspólników, takich jak strażnicy. Można im zarzucać współudział w morderstwie. We wcześniejszych procesach oskarżenie ograniczało się głównie do wyższych urzędników w nazistowskiej hierarchii, którzy w III Rzeszy czynnie uczestniczyli w mordowaniu. Na tym nie koniec Proces Brunona D. jest jednym z nowych postępowań w ciągu ostatniej dekady przeciwko księgowym, strażnikom i innym pracownikom niższego stopnia nazistowskiego reżimu. W 2011 r. na pięć lat więzienia skazano Johna Demianiuka, byłego strażnika obozu zagłady w Sobiborze. Inny strażnik z obozu koncentracyjnego Stutthof został oskarżony w 2018 roku o współudział w morderstwie, ale proces przerwano ze względu na stan zdrowia 95-latka. Według Thomasa Willa, zastępcy szefa Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, na rozpatrzenie czekają jeszcze 23 sprawy przeciwko personelowi obozów koncentracyjnych. Dwa postępowania dotyczą Stutthofu. Nie tylko procesy, ale i zachowanie pamięci o okrucieństwach nazistowskiego reżimu są ważne dla wielu ocalałych. Dora Roth po wyzwoleniu poświęciła temu swoje życie. Rozmawia z dziećmi o swoich doświadczeniach w obozie zagłady. "To, co nam wtedy zrobili, było niewiarygodne i każdy, kto o tym wie, musi się tym dzielić z innymi. To jedyny sposób, by zapobiec kolejnemu Holokaustowi" - mówi. Tessa Walter, Redakcja Polska Deutsche Welle