Komandos, który posługuje się pseudonimem Mark Owen (media w USA zidentyfikowały go jako Matta Bissonnette), udzielił wywiadu amerykańskiej telewizji CBS. Mężczyzna był w helikopterze, który rozbił się na terenie posiadłości bin Ladena. Do sypialni terrorysty dotarł jako drugi. Niedawno opuścił jednostkę SEAL Team Six. Podczas rozmowy Owen powtórzył m.in., że bin Laden został zastrzelony zaraz po tym jak wychylił głowę ze swojej sypialni. Według oficjalnej wersji wydarzeń terrorysta został zastrzelony już po tym jak wycofał się do sypialni, ponieważ agenci obawiali się, że być może wraca po broń. "Jeśli facet wystawia głowę zza rogu to bardzo prawdopodobne, że ma broń" - powiedział Owen - "Nie czekasz aż zacznie do ciebie strzelać, albo rzuci w twoją stronę granat". Według jego relacji, bin Laden wciąż się ruszał po pierwszym strzale, dlatego gdy tylko komandosi SEAL Team Six weszli do sypialni strzelono do niego ponownie. "Nie widzieliśmy jego rąk. Dlatego podejrzewaliśmy, że może coś mieć - granat albo broń" - dodał Owen. Komandos ujawnił także szczegóły późniejszego spotkania z prezydentem Barackiem Obamą. Polityk miał zapytać, który z agentów strzelił do bin Ladena. Jednak oddział odmówił odpowiedzi. "Pociągnięcie za spust jest proste... Nie chodzi o to, kto to zrobił, ale o cały zespół" - wyjaśnił. Amerykańskie władze, m.in. Biały Dom, CIA i Pentagon, oskarżają Owena o ujawnienie tajnych informacji. W przesłanym mu piśmie stwierdzono, że "w opinii Departamentu Obrony istotnie naruszył i pogwałcił umowy o dochowaniu tajemnicy, które wcześniej podpisał". Pentagon rozważa "wszelkie dostępne środki prawne" - uściślono w liście. Zobacz pełny tekst wywiadu z Markiem Owenem