Informacje o śmierci Persichittiego potwierdziła organizacja Honor Flight. Jak powiadomiono, weteran podróżował do Francji na drogą morską. Jeszcze na pokładzie statku, 30 maja, nagle potrzebował pomocy lekarskiej. Jak podano, został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Niemczech. "Zmarł następnego dnia w wieku 102 lat" - podaje BBC. Nie żyje Robert Persichitti. Odszedł w drodze do Francji Według medialnych doniesień Persichitti został wybrany do udziału w rocznicy przez Narodowe Muzeum II Wojny Światowej w Nowym Orleanie. Placówka zorganizowała i opłaciła podróż. - Jestem naprawdę poruszony wyjazdem - mówił WROC-TV tuż przed rozpoczęciem podróży, dodając, że kardiolog zachęcił go do wyjazdu. - W ostatnich chwilach nie był sam, był z nim lekarz, był spokojny. Lekarz puścił mu jego ulubionego Franka Sinatrę i spokojnie nas opuścił. Nauczył nas, by żyć pełnią życia i zostawił po sobie pustkę - mówił przyjaciel zmarłego Al DeCarlo. Robert Persichitti w czasie wojny służył w Iwo Jimie, Okinawie i Guam. Po wojnie uczył stolarstwa w hrabstwie Rochester w stanie Nowy Jork. Jak podaje "The Sun", Persichitti w ostatnich latach odwiedzał szkoły, by rozmawiać z uczniami o drugiej wojnie światowej. 80. rocznica D-Day W czwartek przypada 80. rocznica lądowania wojsk alianckich na francuskich plażach w Normandii. Była to największa operacja desantowa w historii. W tegorocznych obchodach D-Day bierze udział ponad 20 przywódców, w tym prezydenci Andrzej Duda, Wołodymyr Zełenski oraz Joe Biden. Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z mediami przekazywał, że obchody lądowania w Normandii okazją do rozmów o bezpieczeństwie. Natomiast prezydent Zełenski oceniał, że "alianci bronili wolności Europy w 1944 roku, Ukraińcy bronią jej teraz". Źródło: BBC, The Sun --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!