Burzowa chmura była tak gęsta, że włączyła radary w centrum obronnym. A potem nastąpiła reakcja łańcuchowa: na dachu pobliskiego budynku strzału podniosły się baterie przeciwlotnicze, w niebo wzbiły się helikoptery i myśliwce, by zestrzelić intruza. Owym intruzem okazała się chmura, po 20 minutach alarm odwołano. Pentagon przyznał, że takie fałszywe alarmy zdarzały się już kilkukrotnie od czasu zamachów z 11 września. Meteorolodzy nie są w stanie wyjaśnić, co takiego niezwykłego było w chmurze, że poderwała wszystkich na nogi. Przyznają jedynie, że faktycznie poruszała się szybko - z prędkością helikoptera, pojawiając się i znikając z ekranów radarów.