- Dlaczego Bin Laden jest jeszcze na wolności? Bo go nie złapaliśmy. Oto dlaczego. A nie złapaliśmy go, bo się ukrywa. A my go szukamy. I będziemy go szukali, żeby sprawiedliwości stało się zadość. - Mówił prezydent USA na konferencji w Białym Domu. Demokraci krytykujący prezydenta często zarzucali mu, że koncentrując się na Iraku, Ameryka zmniejsza szanse na schwytanie przywódcy Al Kaidy, który najprawdopodobniej ukrywa się na pograniczu pakistańsko - afgańskim. Zapytany, co powiedziałby ponad pięć lat temu, gdyby ktoś go poinformował, że w 2007 roku Bin Laden wciąż będzie na wolności, Bush odparł: - Powiedziałbym to, co powiedziałem wtedy: będziemy go ścigać. I ścigamy go. A on się ukrywa. Ukrywa się w odległej części świata. Gdybym wiedział, gdzie go szukać, to na pewno podjąłbym wszystkie możliwe środki, żeby wymierzyć mu sprawiedliwość. Zauważył ponadto, że kilku bliskich współpracowników Bin Ladena zostało schwytanych lub zabitych, a sam Bin Laden "nie włóczy się po okolicy. Nie prowadzi parad wojskowych. Nie wychodzi [poza kryjówkę] karmić głodnych". - Izoluje się - narzekał Bush - zabija ludzi, żeby osiągnąć swoje cele. To są jego własne słowa. Nie moje. Powiedział to jasno i wyraźnie. Wcześniejsze wypowiedzi Busha na temat Bin Ladena również wywoływały kontrowersje, jak na przykład ta z marca 2002 roku, kiedy prezydent stwierdził: - Niespecjalnie się o niego troszczę. W 2004 roku, kiedy John Kerry, jego rywal w wyścigu prezydenckim, przypomniał mu tą wypowiedź, Bush odparł: - Rany, nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek powiedział, że nie martwię się o Bin Ladena. To jedo z tych wyolbrzymień.