Prezydent, który zdaje sobie sprawę z niezwykle wysokiego poparcia społeczeństwa, z potrzeby stanowczości, zdecydowania i wyraźnie idzie w tym kierunku, bierze udział w posiedzeniu gabinetu i doradców do spraw bezpieczeństwa w Camp David. W tradycyjnym przemówieniu radiowym do narodu powiedział, że Stany Zjednoczone są w konflikcie bez pola walki z wrogiem, który się ukrywa. Ten kto zaatakował Amerykę wybrał jednak samozniszczenie - dodał. Ponadto oświadczył, że zostanie podjęta szeroka, zmasowana i efektywna kampania. Zaznaczył jednak, że droga do zwycięstwa może być długa. - Spotkała nas tragedia, ale zwyciężymy - zakończył prezydent. Bush i członkowie gabinetu odpowiadali jeszcze później na pytania dziennikarzy. George W. Bush zwrócił się do ludzi w mundurach: - Bądźcie gotowi. Zrobimy to co trzeba. To jest wojna. Podkreślił również: - Nie szukamy odwetu, ale prawdziwego zwycięstwa w walce przeciwko barbarzyństwu. Sekretarz stanu Colin Powell podkreślił, że Pakistan obiecał wszelką możliwą pomoc. Wydaje się więc, że Stany Zjednoczone mają wszystko co potrzeba by zaatakować. Prezydent spotkał się z rodakami Wczoraj Bush odwiedził mieszkańców Nowego Jorku. Spotkał się także z ratownikami, którzy już piątą dobę uczestniczą w akcji ratowniczej na gruzach WTC. Słowa podziękowania ze strony prezydenta wzbudziły wśród ratowników entuzjazm. Nagle zaczęli skandować: "USA, USA, USA", a zwykle spotkanie przekształciło się w podniosły, patriotyczny mityng. - Jestem zaszokowany rozmiarami szkód. Jest to pierwszy akt wojny wobec Ameryki w XXI wieku. Ale wśród tych zgliszcz i ruin rodzi się coś dobrego - solidarność całej Ameryki - dzielił się Bush swymi wrażeniami z odwiedzin. I dodał: "Jestem dumny, że jestem Amerykaninem". Prezydent USA po raz kolejny zapewnił, że atak spotka się z należytym odwetem, a winni zostaną ukarani. Dla nowojorczyków ta wizyta jest szalenie ważna. Bush przyjechał wesprzeć ich moralnie. Zniknięcie dwóch symboli Nowego Jorku, czyli dwóch wież World Trade Center na Manhattanie nadwerężyło wiarę nowojorczyków w siebie i w Amerykę, z której do tej pory byli tak dumni. Tłumy ludzi ustawiły się przy trasie przejazdu prezydenta. Każdy przejazd samochodu witany był brawami. Wizyta prezydencka jest bardzo pilnie strzeżona. Na pokładzie śmigłowca, z którego Bush oglądał NYC, prezydentowi towarzyszył burmistrz Nowego Jorku Rudolph Giuliani i gubernator stanu Nowy Jork George Pataki. Amerykanie chcą odwetu Według najnowszych danych zaprezentowanych przez sieć telewizyjną CNN za militarnym odwetem USA na organizatorów ataku terrorystycznego w piątek opowiadało 81 proc. Amerykanów. W sondażu prowadzonym przez CNN tylko 19 proc. ankietowanych było przeciwko użyciu siły. Wczoraj, Senat USA uchwalił rezolucję, upoważniającą prezydenta do użycia siły militarnej w związku z atakami terrorystycznymi. W następstwie tej decyzji prezydent Bush upoważnił Pentagon do powołania 50 000 rezerwistów do służby. Sekretarz Obrony Donald Rumsfeld zdecydował na razie o mobilizacji 35 500 rezerwistów. Wśród powoływanych jest m.in 13 000 żołnierzy sił lotniczych. 7 500 Marines i 3 000 marynarzy. Nowe fakty w śledztwie Tymczasem śledztwo w sprawie wtorkowych zamachów odkrywa coraz to nowe fakty. Zakrojone na niezwykle szeroką skalę poszukiwania osób, które przygotowywały wtorkowe zamachy w Stanach Zjednoczonych zaczynają przynosić pierwsze efekty. W Nowym Jorku aresztowano mężczyznę, który może mieć informacje o zamachowcach. Chodzi o człowieka, którego dzień wcześniej zatrzymano w rejonie jednego z nowojorskich lotnisk. Jak podaje telewizja NBC, FBI wie on więcej na temat ataków niż wydawało się w czwartek. Mężczyzna nie jest oficjalnie podejrzany, ma status świadka. W drodze do Waszyngtonu są też dwaj mężczyźni zatrzymani w Teksasie, którzy byli na pokładzie samolotu. We wtorek po zamachach samolot ten został skierowany do lądowania w San Antonio. Zatrzymano ich potem w pociągu. Znaleziono przy nich m.in. przecinaki do kartonu. FBI opublikowało listę 19 prawdopodobnych porywaczy, którzy uprowadzili cztery samoloty z Bostonu, Nowego Jorku i Waszyngtonu. Ponadto centrala FBI rozesłała do lokalnych biur, policji, straży granicznej listę ponad stu osób, które mogą mieć powiązania z terrorystami. Tymczasem o kolejnych szczegółach śledztwa pisze dziennik "The Boston Globe". Przygotowania do wtorkowego zamachu na Nowy Jork i Waszyngton mogły trwać nawet pięć lat - pisze dziennik. Terroryści zaczęli rozpracowywanie słabości systemu bezpieczeństwa lotniska Logan w Bostonie co najmniej pół roku temu. Gazeta twierdzi, że co najmniej połowa z 10 porywaczy, którzy porwali dwa samoloty lecące z Bostonu, podawała się za obywateli Arabii Saudyjskiej, by móc uczestniczyć w kursach pilotażu na Florydzie. Ponieważ Arabia Saudyjska uznawana jest za bliskiego sojusznika Ameryki, jej obywatele są przy przyjmowaniu na tego typu kursy poddawani tylko pobieżnej kontroli. Co więcej uważany za jednego z przywódców grupy Mohamed Atta wjechał do Stanów Zjednoczonych, mimo że był wcześniej zamieszany w Izraelu w atak bombowy na autobus. Część z zamachowców pozostaje na wolności. Nie można wykluczyć, że wciąż są gotowi zaatakować. Do tysięcy placówek amerykańskiej policji, do Federalnej Administracji Lotnictwa, straży granicznej i lokalnych agentów FBI rozesłano listę ponad 100 osób - poinformował prokurator generalny USA, John Ashcroft. - Uważamy, że ci ludzie mogą być pomocni w prowadzonym śledztwie - wyjaśniał Ashcroft. Federalne służby nie zdradziły jednak, czy na liście 100 poszukiwanych osób znajdują się podejrzani o udział w porwaniu i ataku czterech samolotów w zeszły wtorek. FBI ujawnia nazwiska zamachowców Wcześniej FBI ujawniła nazwiska 19 osób, które kierowały uprowadzeniem samolotów i skierowały je na wybrane cele. Wielu z nich mieszkało na Florydzie a kilku przeszło szkolenie pilotażu w ośrodku treningowym w Venice, na Florydzie. Część spośród tych osób jest wiązana z Osamą bin Ladenem lub jego organizacją. Według doniesień FBI z anonimowego źródła, czterech nieżyjących porywaczy miało powiązania z Al-Qaeda, siatką Osamy bin Ladena. Są to: Waleed Alshehri, Ahmed Alghamdi, Hamza Alghamdi i Saeed Alghamdi. Wśród 19. osób był 33-letni Mohamed Atta z Hollywood i Coral Springs na Florydzie, zidentyfikowany przez niemieckie władze jako członek grupy islamskich fundamentalistów, którzy planowali ataki na amerykańskie cele. Departament Sprawiedliwości ujawnił, że Atta znajdował się na pokładzie samolotu American Airlines, który wystartował z lotniska Logan w Bostonie i uderzył w północną wieżę World Trade Center. Federalne Biuro Bezpieczeństwa opublikowało nazwiska 19 ludzi, którzy brali udział w porwaniach czterech samolotów. Na stronie internetowej CNN nazwiska te są już opublikowane. Wszystkie mają brzmienie arabskie. Co kryją czarne skrzynki? Ekipy śledcze znalazły wczoraj magnetofon z kabiny pilotów w porwanym samolocie United Airlines, który we wtorek rozbił się w Pensylwanii pod Pittsburgiem - poinformowała rzeczniczka FBI. Urządzenie znajdowało się w głębokim na 8 metrów kraterze, jaki pozostawił po sobie wrak Boeinga 757, w którym zginęło 45 osób. Boeing miał lecieć do San Francisco. Był to jedyny z czterech porwanych we wtorek samolotów, który spadł na pustkowiu, nie powodując dodatkowych zniszczeń. Wcześniej znaleziono obie czarne skrzynki z boeinga, który uderzył w Pentagon w Waszyngtonie. W jednej z nich nagrane są wszystkie parametry lotu. W drugiej skrzynce zapisane jest ostatnie pół godziny rozmów przeprowadzonych przez pilotów. Rozszyfrowanie danych zapisanych w obu czarnych skrzynkach pozwoli na odtworzenie wydarzeń, które rozegrały się na pokładzie samolotu. Odczytanie zapisów umożliwi odpowiedź na pytania - kim byli porywacze i czy ktoś koordynował ich akcję z ziemi. Maszyna uderzyła w zachodnie skrzydło budynku, zabijając około 250 osób. Przygotowania do świętej wojny Przywódca rządzących Afganistanem talibów, mułła Omar wezwał muzułmanów w kraju i na całym świecie do stawienia czoła ewentualnemu atakowi USA i przygotowania się do świętej wojny (dżihadu). Atak ten miałby być ripostą za wtorkowe zamachy na nowojorski World Trade Center i Pentagon w Waszyngtonie. USA oskarżają o przygotowanie tych zamachów ukrywanego przez talibów terrorystę islamskiego Osamę bin Ladena. - Musicie wiedzieć, że to nie jest tylko kwestia Osamy, to jest opozycja wobec islamu - powiedział mułła Omar w afgańskim radiu Głos Szariatu. - Bądźcie przygotowani na dżihad. Każdy muzułmanin musi być przygotowany na świętą wojnę za swoją religię i na poświęcenie siebie w imię islamu i wiary - nawoływał mułła Omar. Omar zawezwał do muzułmanów na całym świecie do wsparcia islamu i obrony Afganistanu. - Wszyscy muzułmanie na całym świecie powinni wspierać islam, bronić Afganistanu, bronić muzułmanów, być przygotowani na pełne poświęcenie za islam - podkreślił przywódca talibów.