Sytuacja w Iraku zdominowała pierwszą w tym roku konferencję prasową Busha. Poprzednia odbyła się w marcu zeszłego roku, przed rozpoczęciem interwencji w Iraku. Bush zdecydowanie odrzucił pojawiające się w mediach określenia, że trudna sytuacja amerykańskich sił w Iraku to "kolejny Wietnam". - Myślę, że to porównanie jest fałszywe. Uważam również, że wysnuwanie takich analogii wysyła niepożądane sygnały naszym żołnierzom oraz wrogowi. Jest ciężko, jednak musimy utrzymać kurs, który wybraliśmy, ponieważ cel naszego działania leży w interesie naszego kraju. Bezpieczny i wolny Irak oznacza szansę dla świata oraz bezpieczeństwo dla Stanów Zjednoczonych - powiedział. Zdaniem Busha, obecna fala aktów przemocy w Iraku nie jest ani wojną domową, ani powstaniem, ale "walką o władzę ekstremistycznych i bezwzględnych elementów" zarówno z Iraku, jak i z zagranicy. Prezydent kilkakrotnie podkreślił, że mimo coraz bardziej niebezpiecznej sytuacji w Iraku wojska koalicji dokończą swoją misję, a Irakijczycy przejmą władzę w kraju 30 czerwca.