Część mieszkańców tego miasta protestuje przeciwko budowie centrum muzułmańskiego stowarzyszenia Cordoba Initiative. Najwięcej kontrowersji dotyczy jego lokalizacji - tylko dwie przecznice od miejsca, gdzie do 11 września 2001 roku stały bliźniacze wieże World Trade Center. Amerykańskie stacje telewizyjne pokazywały w środę fragmenty z gorącej debaty przeciwników i zwolenników powstania muzułmańskiego centrum, która towarzyszyła otwartym obradom Komisji Ochrony Zabytków Historycznych Nowego Jorku. To właśnie od niej zależy zgoda na zburzenie budynku zakupionego przez Cordoba Initiative w 2009 roku. Chodzi o 152-letnią kamienicę, która ma sporą wartość historyczną oraz architektoniczną. Strażak Jay Sekulow, który ratował ludzi z wież WTC, powiedział, że "to święta ziemia dla wielu rodzin i przyjaciół ofiar zamachów z 11 września i budowa meczetu w tym miejscu będzie tragicznym błędem". Wizja powstania meczetu w pobliżu Strefy Zero podzieliła nawet rodziny ofiar zamachów z 11 września 2001 r. Muzułmanie, którzy stracili bliskich przekonywali, że są dyskryminowani. Tymczasem burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg odmówił w środę wszczęcia śledztwa w sprawie pochodzenia środków na budowę centrum, którymi dysponuje Cordoba Initiative imana Feisala Abdula Raufa. Koszt budowy oszacowano na 100 mln dol. Bloomberg, który stara się od kilku miesięcy studzić towarzyszące sprawie emocje, powiedział, "że rząd nigdy nie powinien mówić ludziom jak i gdzie powinni się modlić". W planowanym trzynastopiętrowym centrum tzw. Cordoba House, oprócz miejsca modlitwy miałyby wchodzić m.in.: sala teatralna na 500 osób, basen, szkoła gotowania, placówka opieki nad dziećmi oraz restauracja.