Informacje o protestach na ulicach stolicy Mołdawii Kiszyniowa pojawiły się we wtorek 28 lutego. Mołdawska agencja prasowa IPN podała, że protest Ruchu na rzecz Ludu miał się rozpocząć w centrum miasta o godzinie 12:30. Radio Europa Liberă twierdzi, że Komenda Główna Policji Mołdawii zapowiadała od 8 rano we wtorek ograniczenia w ruchu pojazdów i pieszych w centrum stolicy od godz. 8:00 do 2 marca włącznie w związku z "wizytą oficjalnej delegacji w Mołdawii". Zamiast tego rozpoczęła się w stolicy Mołdawii demonstracja, za którą odpowiada prorosyjska partia opozycyjna Szor. Manifestacja w stolicy ma charakter antyrządowy. Policja apeluje o omijanie centrum stolicy Policja zaapelowała do kierowców o unikanie centrum stolicy Mołdawii - podała państwowa agencja Moldpres. Komenda Główna Policji opublikowała ostrzeżenie w związku z blokadą bulwaru Stefana cel Mare w Kiszyniowie pomiędzy ulicami Wasyla Aleksandriego i Aleksandra Puszkina. Policja poinformowała, że ulice są zablokowane przez zwolenników partii opozycyjnej, którzy zorganizowali protest w centrum stolicy.Mołdawia w centrum zainteresowania po przemówieniu Joe Bidena w WarszawieW mediach społecznościowych pojawiły się nagrania z sugestiami, że protest jest pokojowy, jednak w jego centrum są liderzy ubrani w militarne stroje. Policja podała, że protestujący próbowali sforsować kordon funkcjonariuszy, by dostać się na Plac wielkiego Zgromadzenia Narodowego. Komunikacja miejska została ze względów bezpieczeństwa skierowana na inne trasy. Miejskie przedsiębiorstwo komunikacyjne wycofało z tej okolicy trolejbusy. Tłumy na ulicach, sprzeczne informacje Tłum skanduje hasła wymierzone przeciwko prezydent Mai Sandu, porównujące jej rządy z dyktaturą. Wśród haseł pojawia się np: "Tylko Rosja, tylko Rosja nam pomoże". Na nagraniach pojawiających się w sieci widać, funkcjonariusze użyli siły. Według służb, demonstranci zablokowali bowiem ruch karetek. Żądania zwrotu kosztów kryzysu i ustąpienia prezydent Mołdawskie Radio Europa Liberă podało, że protestujący próbowali dostać się przed siedziby rządu i prezydenta Mołdawii. Mieli zostać zablokowani pod ratuszem, gdzie skandowali "Hańba" i domagali się ustapienia prezydent Mai Sandu. Ludzie krzyczeli, że władza ogranicza ich swobody obywatelskie.Wiceprzewodnicząca partii Szor i posłanka do parlamentu Marina Tauber twierdzi, że ugrupowanie zgłosiło wcześniej protest przed instytucjami państwowymi. Ogłaszając 28 lutego protest partie Szor i PACE, tworzące Ruch Ludowy domagały się od rządu, by poniósł koszty, jakie obywatele ponieśli zima wskutek kryzysu energetycznego.Do zgromadzonych przemawiała w centrum stolicy Marina Tauber, wiceprzewodnicząca sprzyjającej Rosji partii Szor. Protest Ruchu na rzecz Ludu przeciwko prozachodniemu rządowi i niskim standardom życia w Kiszyniowie przyciągnął tysiące demonstrantów. Tauber domagała się subsydiowania opłat za energię w obliczu gwałtownie rosnącej inflacji. Niektórzy protestujący, w tym Marina Tauber, nosili jako symbol wycięte z papieru gołębie. Obawy przed dalszymi niepokojami Według agencji Associated Press, antyrządowy protest w stolicy Mołdawii we wtorek wzbudził obawy przed dalszymi niepokojami po tym, jak tysiące demonstrantów wyszły na ulice.Protestujący apelowali m. in., aby "nie wciągać kraju w wojnę".AP przypomina, że demonstrację zorganizowała partia Szor, która ma w 101-osobowym parlamencie sześciu posłów i - jako podmiot działający na rzecz rosyjskich interesów - znajduje się na liście sankcji Departamentu Stanu USA.Lider Partii Szor, mołdawski oligarcha Ilan Shor, który przebywał w areszcie domowym, bowiem ciążyły na nim zarzuty poważnych nadużyć finansowych i zbiegł z kraju, oskarżył policję o próbę "udaremnienia pokojowego wiecu". "Walka z własnym narodem jest ostatnim wyborem tyranów i początkiem ich upadku" - napisał we wtorkowym oświadczeniu Shor. Zwołani przez Szor demonstranci machali mołdawskimi flagami i trąbili, domagając się ustąpienia rządu, wołając "Precz z dyktaturą!".Według AP do stolicy przyjechały "dziesiątki autokarów wiozących protestujących z całego kraju". Blokada i korki na autostradzie do stolicy "Ludzie blokują ruch na autostradzie na północ od Kiszyniowa w Mołdawii" - piszą na Twitterze internauci. Jak dodają, policja przystąpiła do działania i blokuje autobusy, w których znajdują się osoby, chcące wziąć udział w protestach w stolicy Mołdawii. Agencja "Moldova Libera" informuje, że policja zdementowała doniesienia o blokadzie autobusów uczestniczących w proteście.Mołdawia pod lupą świata. "Nowy punkt na mapie wojny" Z kolei według państwowej agencji Moldpres, policja miała potwierdzić, że autostrada Stauceni-Kiszyniów w kierunku stolicy Mołdawii była zablokowana, a ruchem kierują tam obecnie policjanci. Agencja IPN podała, że według Komendy Głównej Policji osoby blokujące ruch na autostradzie nie stosowały się do wezwań funkcjonariuszy i zachowywały się w stosunku do nich agresywnie. Ruch został skierowany na drogę Balcani. Zdaniem AP policja skierowała setki mundurowych do kontroli aut wjeżdżających we wtorek do stolicy. Rumunia: Nie ma ruchów wojsk w kierunku Mołdawii Ministerstwo obrony Rumunii oświadczyło we wtorek, że bazujące na zamieszczonym w internecie nagraniu informacje o rzekomych ruchach wojsk tego kraju w kierunku Mołdawii to fake news. Na filmie widać m. in. czołgi, system obrony powietrznej Gepard oraz system artylerii rakietowej HIMARS. "Celem tego ewidentnie fałszywego materiału jest próba wywołania paniki" w społeczeństwie - napisało ministerstwo obrony w komunikacie opublikowanym przez związany z resortem portal Inforadar, który zajmuje się zwalczaniem dezinformacji. Ministerstwo obrony sprecyzowało, że film, w którym wykorzystano też rumuńską pieśń wojskową, pojawił się w sieci internetowej w poniedziałek.Jak twierdzi resort, kolumna czołgów została sfilmowana 22 listopada 2022 roku w mieście Alba Iulia w Siedmiogrodzie. "Film powstał podczas prób przed uroczystością wojskową zorganizowaną w związku z obchodami święta narodowego Rumunii" - napisano w komunikacie ministerstwa obrony. Niepewność po decyzji Wizz Aira Niepewność w Mołdawii wzmogła decyzja tanich linii lotniczych Wizz Air o zawieszeniu od marca lotów do i z tego kraju z uwagi na "ostatnie wydarzenia w Republice Mołdawii i wysokim, ale nie bezpośrednim zagrożeniem w przestrzeni powietrznej kraju". Rzecznik rządu Daniel Vodă powiedział w komentarzu dla Radia Europa Liberă, że po "analizie zagrożeń instytucje państwowe ustaliły, że loty w narodowej przestrzeni powietrznej mogą być wykonywane bezpiecznie". Mołdawia zgromadziła największe rezerwy gazu w historii republikiPrzyznał także, że decyzja taniego przewoźnika była nagła. Podobne stanowisko zajął Urząd Lotnictwa Cywilnego (ACC), który w komunikacie prasowym poinformował, że loty można wykonywać bezpiecznie poprzez stosowanie się do "szeregu procedur".14 lutego przewoźnik wystąpił o zatwierdzenie rozkładu swoich lotów na sezon letni. W poniedziałek, tego samego dnia, gdy ogłosił ich zawieszenie, ACC zatwierdziło letni rozkład połączeń. Zatrzymania dywersantów, ostrzeżenie przed Moskwą Wtorkowy protest odbył się dzień po tym, jak mołdawska Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) poinformowała o wydaleniu dwóch obcokrajowców, którzy zostali przyłapani na prowadzeniu "działań wywrotowych" w celu destabilizacji Mołdawii.Prezydent Móldawii Maia Sandu poinformowała 13 lutego w oświadczeniu, że Rosja ma przygotowane plany obalenia rządu Mołdawii i podporządkowania sobie całego kraju, by uniemożliwić mu wejście do Unii Europejskiej. Mołdawia prosi o pilne wsparcie obrony powietrznej Polityk ostrzegła, że Moskwa opiera się między innymi na "grupach przestępczych, takich jak partia Sor". Agencja AP przypomniała, że rząd Mołdawii zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego kraju o uznanie partii Sor za nielegalną.