Czołowy polityk CDU, ekspert ds. polityki zagranicznej Wolfgang Scheuble, zarzucił Schroederowi, że jego wypowiedź i dyskusja na ten temat zmniejsza presję na Saddama Husajna. Kontrkandydat na urząd kanclerza, Edmund Stoiber przyznał, że Schroeder odwraca uwagę wyborców od spraw polityki wewnętrznej. Z kolei szef liberałów powiedział, że kanclerz tylko wprowadza niepokój u Niemców. - Strach przed wojną - mówi - nie powinien być tematem kampanii wyborczej. Joschka Fischer mówi natomiast o wielkim sceptycyzmie, nawiązując do amerykańskich planów ataków na Irak. Gernot Erler, odpowiedzialny w SPD za politykę zagraniczną, uważa, iż niemiecki rząd szuka poparcia wśród innych europejskich krajów - chodzi o stworzenie jednego europejskiego frontu w tej sprawie. Wiadomo jednak, że w jednej linii nie stanie Wielka Brytania, która popiera USA. "Sueddeutsche Zeitung": Dystans wobec wojny jest uprawniony Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" uznaje za słuszne krytyczne stanowisko kanclerza Gerharda Schroedera i całej koalicji rządowej wobec amerykańskich planów ataku na Irak. Kanclerza Schroeder powiedział w sobotę, że Berlin nie wesprze finansowo takiej akcji i ostrzegł przed politycznymi skutkami ewentualnego ataku na Irak. "Sueddeutsche Zeitung", komentując stanowisko Schroedera, napisał: "Krytyczny dystans wobec wojny z Irakiem jest uprawniony. Uznanie uderzenia prewencyjnego za prawomocną formę samoobrony jakiegoś kraju oznacza przekroczenie kolejnego progu zahamowań. Stany Zjednoczone nie ułatwiają sojusznikom sytuacji. Sprawiają wrażenie, jakby nie poszukiwały pośrednictwa ani ONZ, ani też NATO. Dlatego myli przyczynę ze skutkiem ten, kto zarzuca sceptycznym członkom NATO, że swą postawą osłabiają sojusz atlantycki". Zdaniem komentatora tej liberalnej gazety, krytyczne stanowisko Schroedera wobec ewentualnego uderzenia na Irak wynika jednak także z taktyki przed wyborami do Bundestagu.