Ford powrócił do pełnienia urzędu, choć właściwie burmistrzem największego kanadyjskiego miasta jest już tylko z nazwy. Rada miejska w listopadzie ubiegłego roku odebrała mu prawie wszystkie uprawnienia, przekazując je wiceburmistrzowi.Jednak media uważnie obserwują jego poczynania, bo mimo ciągnących się za nim od ponad roku skandali Ford wciąż ma potencjalnie wysokie poparcie wśród wyborców w Toronto - jest drugi w sondażach za najpopularniejszą kandydatką na włodarza miasta, Olivią Chow. On sam twierdzi, że będzie zabiegał o następną kadencję. Ford długo zaprzeczał, że jest uzależniony od narkotyków i alkoholu. Dopiero kilka miesięcy temu, pod naciskiem dziennikarzy, którzy dotarli do osób i nagrań świadczących o jego nałogach, przyznał, że zdarzało mu się zażywać substancji odurzających; twierdził jednak, że to tylko jednostkowe wydarzenia. W poniedziałek udzielił wywiadów, w których wreszcie potwierdził informacje o swoich poważnych problemach. W wywiadzie dla publicznej telewizji CBC Ford powiedział wprost, że "jakiekolwiek (narkotyki - PAP) wymienisz, ja ich zażywałem". Przyznał, że pił alkohol w pracy oraz że jest uzależniony od substancji odurzających od 15 lat. Ford zorganizował też konferencję prasową, która nie odbyła się bez skandalu, ponieważ zostali na nią zaproszeni wybrani dziennikarze, a burmistrz tylko wygłosił oświadczenie i nie odpowiedział na żadne pytania. W oświadczeniu przepraszał, przyznał, że przed swoją kuracją zaprzeczał faktom, i dodał, że "sam stał się swoim największym wrogiem". Historia prasowych relacji - o uzależnieniach burmistrza, o jego przyjaźniach z osobami ze środowiska dilerów narkotykowych, o seksistowskich, rasistowskich i homofobicznych wypowiedziach, o trwającym policyjnym dochodzeniu, które objęło m.in. Forda - trwa już ponad rok. Przed podjęciem decyzji o pójściu na odwyk Ford bagatelizował te doniesienia. Jednak gdy pod koniec kwietnia br. trzy gazety opisały nagrania oraz świadków w sprawie jego narkotykowych i alkoholowych problemów, burmistrz zdecydował się skorzystać z pomocy specjalistów; twierdził wówczas, że pomoc będzie dotyczyć tylko problemów alkoholowych. Informacje na temat burmistrza znalazły częściowe potwierdzenie w odtajnionych w zeszłym roku przez sąd kolejnych partiach dokumentów z policyjnego śledztwa, prowadzonego w sprawie przyjaciela burmistrza, który był oskarżany m.in. o wymuszenia. Sprawę Roba Forda relacjonowały media z całego świata, ale dla większości torontończyków była powodem zażenowania i kpin. Ford został wybrany na burmistrza prawie cztery lata temu. Jest zamożnym człowiekiem, ale starannie pielęgnował swój wizerunek zwykłego i ciężko pracującego mieszkańca Toronto. Do władzy doszedł pod hasłem walki z "ciepłymi posadkami" w ratuszu, jednak po objęciu stanowiska nie mógł się ich doszukać. Obiecywał starania o niepodwyższanie podatków, ale zaproponował program oszczędnościowy, który zakładał m.in. zamknięcie części publicznych bibliotek. Jego zwolennicy, nazywani "Ford Nation" (narodem Forda), mimo kolejnych rewelacji bagatelizują zarzuty i podtrzymują swoje poparcie. W październikowych wyborach na burmistrza Ford będzie miał dużą konkurencję, choć liczących się kandydatów jest tylko kilkoro. Na razie - jak podawały media - na liście zarejestrowanych kandydatów jest ponad 60 nazwisk.