Znany z nacjonalistycznych poglądów burmistrz wycofał się również z zawartego w tej samej wypowiedzi stwierdzenia, iż stacjonujący na japońskiej wyspie Okinawa żołnierze USA powinni w większym stopniu korzystać z lokalnych domów uciech w celu "kontrolowania swej energii seksualnej".Wypowiedź ta, jakiej Hashimoto udzielił dwa tygodnie temu dziennikarzom, została oficjalnie potępiona przez Chiny i Koreę Południową, zaś rzecznik Pentagonu uznał ją za sprzeczną z polityką i wartościami sił zbrojnych USA. Jednak występując w poniedziałek na konferencji prasowej Hashimoto nie usunął całkowicie podstaw dla kontynuowania polemik. Wskazał bowiem, że niezbędne są dalsze historyczne badania, by ustalić, na ile Japonia "jako państwo" była odpowiedzialna za przymusowe umieszczanie tak zwanych kobiet pocieszycielek - jak eufemistycznie określa się seksualne niewolnice - w przeznaczonych dla żołnierzy domach publicznych. Jak zaznaczył, jego wypowiedź nie została w pełni zrelacjonowana i źle ją zrozumiano. Jednocześnie wezwał inne państwa, by same zajęły się u siebie kwestią podobnych przestępstw, dotyczących "seksu i pola walki". - Całkowicie zgadzam się, że wykorzystywanie "kobiet pocieszycielek" przez japońskich żołnierzy przed II wojną światową i w jej trakcie było czynem niewybaczalnym, depczącym godność i ludzkie prawa kobiet, wśród których było wiele Koreanek i Japonek - powiedział Hashimoto. Dodał następnie: "Uważam także zdecydowanie, że Japonia musi spojrzeć na swe dawne przestępstwa z pokorą oraz zadeklarować szczere przeprosiny i ubolewanie wobec tych kobiet, które cierpiały z powodu zbrodni wojennych jako kobiety pocieszycielki. Nigdy nie usprawiedliwiałem wykorzystywania kobiet pocieszycielek". Odnosząc się do swych słów na temat amerykańskich żołnierzy na Okinawie Hashimoto powiedział, że odzwierciedlały one jego życzenie, by siły zbrojne USA ukróciły w swych szeregach przestępczość, której ofiarą pada tamtejsza ludność. Kontrowersje wokół wypowiedzi Hashimoto sprawiły, że według badań sondażowych obecnie tylko 3 proc. elektoratu gotowe jest głosować na kierowaną przez niego konserwatywną partię Stowarzyszenie Odnowy Japonii w lipcowych wyborach do izby wyższej parlamentu, podczas gdy w kwietniu było to 6 proc.