Natychmiast pojawiły się spekulacje, że było to posunięcie poprzedzające start w wyborach prezydenckich w 2008 r. w charakterze kandydata niezależnego, stanowiącego alternatywę dla wyborców rozczarowanych dla dwóch wielkich partii - Republikańskiej i Demokratycznej. Ogłaszając swoją decyzję, 65-letni Bloomberg nie wspomniał jednak o takim zamiarze. W przeszłości mówił, że nie jest zainteresowany ubieganiem się o Biały Dom. Wszyscy prawie komentatorzy polityczni podejrzewają go jednak o ambicje prezydenckie. Ostatnio Bloomberg intensywnie podróżował po całym kraju; w ciągu ub.18 miesięcy odwiedził ponad 20 miast, co dodatkowo podsyciło spekulacje. Bloomberg jest założycielem i właścicielem imperium medialno- biznesowego. Majątek Bloomberga ocenia się na 5 mld dolarów; byłby on w stanie samodzielnie sfinansować swoją ewentualną kampanię wyborczą, podobnie jak uczynił to biznesmen z Teksasu Ross Perot w 1992 r. Bloomberg był demokratą, jednak w 2001 r., przed wyborami na burmistrza Nowego Jorku, wstąpił do Partii Republikańskiej. W 2005 r. został wybrany ponownie burmistrzem jako polityk republikański. Nie może jednak już startować w kolejnych wyborach na burmistrza. Zdaniem większości obserwatorów amerykańskiej sceny politycznej, decyzja Bloomberga była starannie przemyślana. Próbuje on w ten sposób wypełnić pojawiającą się lukę bowiem coraz więcej Amerykanów ma już dość dominacji dwóch wielkich partii. - On uważa, że Demokraci dryfują na lewo a Republikanie na prawo. Pojawia się szerokie, niezagospodarowane centrum - uważa komentator telewizji NBC. Jednak inni eksperci zwracają uwagę, że chociaż Bloomberg ma pieniądze, znane nazwisko i doświadczenie polityczne, to do zwycięstwa w listopadzie 2008 r. prowadzi jeszcze daleka droga.