W samolocie prezydenta USA - Air Frce One - serwuje się m.in. wykwintny filet mignon i inne ciepłe przysmaki podawane na talerzach ze złotymi brzegami. Takich luksusów, według Politico, mają zazdrościć współpracownicy Kamali Harris, którzy podróżują "drugim najważniejszym" samolotem w Stanach - Air Force Two. Okazuje się, że posiłki w samolocie wiceprezydent serwowane są nie na złotych talerzach, a w brązowych torebkach. W menu jest dużo zimnych sałatek z makaronem, paczkowanych frytek i rozmoczonych kanapek z wędlinami na białym pieczywie. Jeśli jest to poranny lot, kuchnia serwuje na śniadanie burrito z jajkiem i szpinakiem. - Posiłki są tak nieapetyczne, że personel bierze trzy kęsy tego, co tam jest i rzuca na stół lub wkłada z powrotem do torby - powiedział były pracownik Białego Domu. - To trochę bardziej Southwest Airlines niż Four Seasons - twierdzi jeden z pracowników, porównując tanie linie lotnicze z korporacją zarządzającą siecią luksusowych, pięciogwiazdowych hoteli. USA: Kamala Harris nie cofnęła zakazu Mike'a Pence'a Kolejna wada Air Force Two to brak alkoholu. Podczas gdy pracownicy lecący z prezydentem USA mogą zamówić piwo po długim dniu podróży, osoby podróżujące samolotem wiceprezydent nie mają takiej możliwości. Byli współpracownicy Harris powiedzieli, że to jej poprzednik, Mike Pence, zakazał spożywania alkoholu na pokładzie maszyny. Od czasu, kiedy Kamala Harris sprawuje urząd, nie zmieniła tej zasady. Air Force One: Luksusowe jedzenie, ale nie za darmo Według Politico w pełni zadowoleni nie są także ci, którzy podróżują w luksusowym Air Force One z Joe Bidenem. Choć dania są tam bardziej wymyślne i lepsze jakościowo, to pracownicy muszą za nie dodatkowo płacić. Personel twierdzi, że podczas lotów z prezydentem pracownicy muszą płacić nawet ok. tysiąca dolarów rocznie za posiłki na pokładzie Air Force One. - Naprawdę trudno jest spłacić pensję jakiegokolwiek młodszego pracownika - powiedzieli, przyznając jednocześnie, że jedzenie jest tam "naprawdę niesamowite".