Mężczyzna mieszkał w Ruse na północy Bułgarii, w pobliżu miejsca zbrodni. Bułgarska telewizja publiczna pokazała mieszkanie domniemanego sprawcy w dzielnicy romskiej w Ruse. Ucieczka do Niemiec Jak mówił szef MSW, następnego dnia po zabójstwie mężczyzna uciekł do Niemiec, gdzie pracuje jego matka. Po sygnale od bułgarskiej policji i na podstawie międzynarodowego nakazu aresztowania w nocy z wtorku na środę został zatrzymany w Niemczech. W domu Krasimirowa znaleziono rzeczy zabitej. Ślady DNA na miejscu zbrodni i w jego domu potwierdzają jego udział w przestępstwie. Policja dotarła do świadka, który potwierdził, że domniemany przestępca znajdował się w pobliżu miejsca, gdzie znaleziono ciało dziennikarki, brutalnie zamordowanej w sobotę. Bezpośrednich świadków samej zbrodni nie ma - mówił Marinow. Zarzuty o szkalowanie Bułgarii Na tej samej konferencji prasowej premier Bułgarii Bojko Borisow zarzucił bułgarskim i zagranicznym politykom oraz mediom próby szkalowania kraju w związku z zabójstwem Marinowej. "W ostatnich dniach usłyszeliśmy straszliwe rzeczy o Bułgarii i żadna z nich nie była prawdą" - oświadczył premier kilka godzin po podaniu informacji o zatrzymaniu w Niemczech domniemanego zabójcy dziennikarki. Sprawa o międzynarodowym rozgłosie Sprawa zabójstwa Marinowej nabrała szerokiego rozgłosu w kraju i za granicą. Bardzo ostro zareagowały ONZ, Komisja Europejska, deputowani Parlamentu Europejskiego, Rada Europy, niemiecki rząd i ambasada USA w Sofii. Borisow dodał, że w ostatnich dniach nie rozmawiał z politykami z Brukseli, ale - jak wskazał - uważnie śledził ich wypowiedzi. "Będziemy mieli bardzo poważne rozmowy w Europejskiej Partii Ludowej (w Parlamencie Europejskim), kiedy udam się do Brukseli" - podkreślił. "Mógłbym powiedzieć jeszcze wiele rzeczy, lecz przekroczyłbym przyzwoity ton" - stwierdził. Premier Bułgarii podziękował policji niemieckiej za ujęcie domniemanego sprawcy zabójstwa.