W wywiadzie dla czwartkowego dziennika "La Repubblica" podkreślił, że Mehmet Ali Agca bardzo dobrze znał bułgarskich agentów, zamieszanych w spisek. Martella przypomniał, że domniemany agent bułgarskich służb Siergiej Antonow został oczyszczony przez włoski sąd z zarzutu udziału w przygotowaniu zamachu jedynie z braku wystarczających dowodów, nie zaś dlatego, że stwierdzono jego całkowitą niewinność. - Kiedy badałem liczne podróże Agcy przed jego przyjazdem do Włoch ustaliłem, że między 1 lipca 1980 roku a końcem sierpnia pojechał do Sofii, mieszkał w najlepszych hotelach. Tak więc razem z kolegą, sędzią Imposimato, który prowadził dochodzenie w sprawie Bułgarów, podejrzanych o szpiegostwo we Włoszech, daliśmy Agcy album z 40 zdjęciami pytając, kogo zna. On od razu wskazał kilku. To niesłychane, ale to były te same osoby, podejrzewane przez nas - opowiedział Martella. Dodał, że turecki zamachowiec tak dobrze znał bułgarskich agentów, że wiedział, który z nich pali kubańskie cygara. - Plan zamachu przygotowali razem - stwierdził włoski sędzia. Przypomniał, że przed ambasadą Bułgarii w Rzymie w dniu zamachu na papieża stała ciężarówka, którą Agca miał uciec ze swoimi wspólnikami. Sędzia Martella wyraził w rozmowie z rzymskim dziennikiem zaniepokojenie zwolnieniem Agcy z więzienia i podkreślił, że zamachowiec swoimi kolejnymi wypowiedziami wywoła ogromny zamęt. Zdaniem włoskiego sędziego Turek już wcześniej udowodnił, że nie jest wiarygodny. Tymczasem dla Bułgarii sprawa "śladu bułgarskiego" jest już zamknięta - powiedział rzecznik bułgarskiego MSZ Dymitar Canczew. - Ważniejsze dla nas są słowa papieża Jana Pawła II podczas jego pielgrzymki w Bułgarii w 2002 r., który powiedział, że nigdy nie wierzył w tzw. ślad bułgarski w zamachu na niego - powiedział rzecznik. Canczew dodał, że oskarżenia przeciw Bułgarii opierały się wyłącznie na sprzecznych i bezpodstawnych zeznaniach Mehmeta Alego Agcy, których włoski sąd nie potwierdził.