W minionym tygodniu w Bułgarii wybuchł duży skandal w związku z wykradnięciem danych osobowych i finansowych niemal wszystkich pracujących Bułgarów z bazy urzędu podatkowego, która okazała się źle zabezpieczona. Chodzi nie tylko o numery identyfikacyjne, adresy, nazwiska i dane o dochodach 4,66 mln Bułgarów oraz 1,38 mln osób zmarłych i 300 tys. podmiotów prawnych - w zhakowanej bazie danych są informacje o płacach, umowach na zlecenie, emeryturach, w tym otrzymywanych z zagranicy, ubezpieczeniach zdrowotnych czy rejestracjach na stronach hazardowych. Zatrzymani w sprawie wycieku danych W minionym tygodniu, po potwierdzeniu przez ministra finansów Władysława Goranowa wiadomości o wycieku danych, zatrzymano 20-letniego Bojkowowa, zajmującego się cyberbezpieczeństwem, lecz po 24 godzinach zwolniono go, ponieważ jego domniemane przestępstwo zakwalifikowano jako wykroczenie administracyjne, za które grozi wyłącznie grzywna. Po ponownej rewizji w firmie i skonfiskowaniu wszystkich jej komputerów we wtorek zatrzymano na 24 godziny Jankowa. W środę zwolniono go za kaucją w wys. 10 tys. euro i zarzucono mu terroryzm. To samo oskarżenie postawiono Bojkowowi. Prokuratura nie udzieliła szczegółowych informacji o tym zarzucie, a adwokat firmy skomentował fakt, że oskarżonych o terroryzm zwalnia się za kaucją, nazywając go "komicznym". Wcześniej zastępca prokuratora naczelnego Iwan Geszew, kandydat na stanowisko prokuratora generalnego, w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że Tad Grup zajmuje się "cyberwymuszaniem". Według niego firma zbierała dane dotyczące premiera Bojko Borisowa, prokuratora naczelnego Sotira Cacarowa i posła partii tureckiej mniejszości DPS, biznesmena i barona medialnego Deliana Peewskiego. Według Geszewa zamówienie polityczne na cyberatak pochodzi od pozaparlamentarnej partii Demokratyczna Bułgaria, będącej częścią dawnej centroprawicy z początku lat 90. "Dzieło władz, nie hakerów" Lider Demokratycznej Bułgarii, dawny szef kontrwywiadu, Atanas Atanasow w wywiadzie prasowym powiedział, że wyciek danych jest dziełem władz, a nie hakerów. Jednocześnie w środę urząd podatkowy poinformował na swojej stronie internetowej, że wyciek wszystkich danych - nazwisk, numerów identyfikacyjnych, numerów dokumentów tożsamości, informacji majątkowej i dochodowej - dotyczy wyłącznie 189 osób. Poradzono im zmienić dokumenty tożsamości. Pozostałym kilku milionom osób polecono zachować ostrożność oraz zapewniono, że wszystkie banki, firmy kredytowe i ubezpieczeniowe, notariusze i in. będą bardzo uważnie sprawdzać dane przy zawieraniu transakcji. Fiskus zobowiązał się zagwarantować poszkodowanym możliwość sprawdzenia jakie konkretnie dane zostały wykradzione, lecz na razie nie spełnił tej obietnicy. Eksperci - adwokaci, notariusze, bankowcy - przestrzegają przed oszustwami. Z Sofii Ewgenia Manołowa