Bułgarscy nauczyciele protestują od trzech tygodni, domagając się podniesienia o 100 proc. swojego uposażenia. Dialog z resortem oświaty nie układa się, a stanowisko związków nauczycielskich i protestujących zaostrzyła jedna z prywatnych telewizji, która nagrała ministra finansów Płamena Oreszarskiego i oświaty i nauki Daniela Wyłczewa, omawiających taktykę zwlekania z negocjacjami. Według przewodniczącej związku nauczycielskiego Janki Takewej, protestujących w Sofii jest ponad 70 tys. Nieoficjalne dane policji mówią o 15 tys. osób. Protestujący zablokowali całe centrum stolicy Bułgarii; dla ruchu samochodowego zamknięte są główne arterie. Budynki, gdzie urzęduje prezydent, rząd i parlament otoczono metalowymi barierkami i policyjnymi kordonami. Liderzy związkowi domagają się, by do negocjacji włączył się premier Sergej Staniszew. Chcą też wręczyć petycję ze swoimi żądaniami szefowi parlamentu Georgi Pirinskiemu i otoczyć gmach Zgromadzenia Narodowego żywym łańcuchem. Od początku strajku 24 września władze utrzymują, że żądanie 100- procentowej podwyżki jest nierealistyczne, spowoduje analogiczne roszczenia u innych grupach zawodowych i doprowadzi do nasilenia się i tak wysokiej w ostatnim półroczu inflacji. "Jeżeli pójdziemy tą drogą, możemy dać i 100, i 200 procent, lecz to oznacza zniszczenie państwa" - powiedział Staniszew. Związki nauczycieli domagają się wydzielenia na oświatę części środków z nadwyżki budżetowej, która - według danych banku centralnego - wynosi 2,6 mld lewów (1,3 mld euro). Według władz nie można tego zrobić m.in. z powodu bardzo wysokiego deficytu rachunku bieżącego, który do końca roku osiągnie 18 proc. PKB, i bardzo wysokiego deficytu handlowego. Dialog ze związkami nauczycielskimi, zrzeszającymi ok. 120 tys. nauczycieli, utrudnia warunek władz w sprawie zreformowania systemu oświatowego. Według danych resortu oświaty w Bułgarii na jednego nauczyciela przypada czterech uczniów, podczas gdy w UE ten wskaźnik wynosi 1:15. W ciągu ostatnich sześciu lat liczba uczniów zmalała o ok. 100 tys., co nie doprowadziło jednak do odpowiedniej redukcji nauczycieli, sprzeciwiających się zamknięciu szkół w małych miejscowościach. W ocenie władz, powołujących się na dane Banku Światowego, drastycznie spadła jakość oświaty. Rząd proponuje 30-procentową podwyżkę od 1 października i wypłacenie jednorazowej dodatkowej premii jeszcze przed końcem roku. Związki rozpoczęły strajk z żądaniem natychmiastowej 100- procentowej podwyżki i nowych 100 proc. od 1 stycznia 2008 r. Później żądania zredukowano do podwyżek, które zagwarantowałyby dwukrotnie wyższe płace w lipcu przyszłego roku. Przeciętna płaca nauczycielska wynosi równowartość ok. 170 euro.