Protest przed siedzibą prezydenta jego zwolenników trwał od wczesnego popołudnia i początkowo przebiegał pokojowo. Prezydent Radew kilkakrotnie przestrzegał przed prowokacjami. Do wzrostu napięcia doszło, kiedy na miejsce demonstracji przybyło z prowincji kilkuset zwolenników rządu. Policji z trudem udało się nie dopuścić do kontaktu obu grup. Według policji autobusy, którymi przybyli zwolennicy rządu, obrzucono plastykowymi butelkami wody i jajkami. Po odjeździe zwolenników rządu protestujący zablokowali na krótko jedno z ważnych skrzyżowań w Sofii, a później wrócili pod siedzibę prezydenta. Doszło do przepychanek z policją Wtedy według świadków doszło do przepychanek z policją. Radio publiczne informowało o starciach i około 10 zatrzymanych osobach. Według innych źródeł cztery z zatrzymanych osób i trzech policjantów odniosło obrażenia. Piątek był drugim dniem zamieszek, które rozpoczęły się od demonstracji poparcia prezydenta Rumena Radewa i które przekształciły później się w wystąpienia antyrządowe. Do demonstracji doszło po czwartkowym wejściu do kancelarii prezydenta prokuratury i przeszukaniu kilku gabinetów jego współpracowników. Dwóch z nich zatrzymano. Prezydent w odpowiedzi wezwał do walki z mafią w rządzie i prokuraturze. W piątek oświadczył, że "protest przeciw bułgarskiej mafii przekształca się w kampanię i nie ma siły, która mogłaby ją wstrzymać". Protesty mają być wznowione w sobotę. Ewgenia Manołowa