Wysoki oficer bułgarskiego kontyngentu w Iraku przeprosił w rozmowie telefonicznej dowódcę wielonarodowej dywizji - generała Mieczysława Bieńka. Zdaniem Bieńka, sprawa została zamknięta. Wczoraj bułgarskie służby bezpieczeństwa zarzuciły polskim mediom naruszenie porozumienia i zbyt wczesne poinformowanie o wizycie prezydenta w Iraku. Miało to umożliwić napastnikom dokonanie napadu na prezydencki konwój. Gen, Bieniek zapewniał jednak, że do żadnego zamachu na delegację bułgarską nie doszło. W Karbali niemal przez cały czas słychać strzały i ochrona prezydenta prewencyjnie odpowiedziała ogniem na jedno z takich potencjalnych zagrożeń. Dowódca dywizji potwierdził też, że - wbrew zarzutom strony bułgarskiej - polscy dziennikarze pracujący w Iraku zgodnie z umową przekazali informacje o wizycie prezydenta już po jego wylocie ze strefy środkowo-południowej, czyli kilka godzin po incydencie. Dopiero dziś prasa bułgarska przyznała, że nieporozumienie wynikło z różnicy czasu pomiędzy Bułgarią a Irakiem i nie może być mowy o jakiejkolwiek winie polskich dziennikarzy. Zobacz także: IRAK - raport specjalny