Władze w Sofii uzasadniają tę decyzję rosnącym zagrożeniem terroryzmem na Bliskim Wschodzie oraz wysokimi kosztami ochrony granic przed coraz większym napływem uchodźców z tego regionu. Według Łazarowa ukończone ogrodzenie obejmie całą dostępną do przekraczania część lądową granicy z Turcją. Jej łączna długość wynosi 274 km, w tym 125 km wzdłuż rzek. Punkt tranzytowy w drodze na Zachód Koszt przedsięwzięcia przedstawiciel MSW oszacował na ok. 40 mln lewów (20 mln euro); według niego poniesione przez państwo nakłady zwrócą się w ciągu niespełna dwóch lat. Powstrzymywanie fali uchodźców z Bliskiego Wschodu obecnie kosztuje Bułgarię 2 mln lewów (1 mln euro) miesięcznie, czyli 12 mln euro rocznie - mówił. Ponadto nasilona ochrona granic odciąga licznych funkcjonariuszy od pracy w kraju. Po zbudowaniu ogrodzenia "policjanci będą mogli powrócić do kontroli dróg i patrolowania miejscowości o wysokim wskaźniku przestępczości. - W obecnej sytuacji pozbawiamy obywateli Bułgarii ochrony policji i bezpieczeństwa - zaznaczył Łazarow. Poinformował, że według danych jego resortu w Turcji przebywa prawie milion potencjalnych migrantów chcących dostać się do Bułgarii, którą najczęściej traktują jako punkt tranzytowy w dalszej podróży na Zachód. "Bułgaria jest bezpośrednio zagrożona" O konieczności budowy ogrodzenia w sytuacji, gdy Bułgarii zagraża coraz większa fala uchodźców, mówił także tymczasowy minister spraw wewnętrznych Jordan Bakałow. Szef dyplomacji Danieł Mitow we wtorkowym wywiadzie telewizyjnym ocenił, że Bułgaria jest "bezpośrednio zagrożona" przez wydarzenia w Iraku, gdzie od dwóch miesięcy trwa antyrządowa ofensywa islamistów z organizacji Państwo Islamskie. - Istnieje ryzyko nie tylko napływu uchodźców, lecz także przeniknięcia do Bułgarii terrorystów walczących obecnie po stronie tzw. Państwa Islamskiego. Są wśród nich i Europejczycy, co stwarza dodatkowe zagrożenie - dodał. Z Sofii Ewgenia Manołowa