Nowe eksplozje były względnie słabe i nie spowodowały strat, lecz opóźnią inspekcje ekspertów, prokuratury wojskowej i Państwowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (DANS). Inspekcje, których celem jest ustalenie przyczyn czwartkowego incydentu, miały rozpocząć się w poniedziałek. Minister obrony Nikołaj Conew i szef sztabu generalnego Złatan Stokow odwiedzili w nocy rejon magazynów. Wokół niego w promieniu 1 km utworzono strefę ochronną, gdzie obowiązuje zakaz wstępu. Region jest strzeżony przez policję i wojsko. W bułgarskich mediach pojawiły się informacje, że DANS od początku roku badała sytuację w magazynach w związku z doniesieniami, że dochodzi tam do kradzieży metali na dużą skalę. Premier Sergej Staniszew potwierdził, że istnieje raport DANS w tej sprawie. Szef bułgarskiego rządu w sobotę przeleciał śmigłowcem nad rejonem, w którym znajdują się magazynów. W magazynach, oddalonych o ok. 15 km od centrum bułgarskiej stolicy, znajdowało się ok. 2000 ton różnego rodzaju amunicji przeznaczonej do utylizacji. Po incydencie okazało się, że warunki przechowywania amunicji były niewłaściwe. Czwartkowe wybuchy wstrząsnęły stolicą Bułgarii, powodując duże straty materialne w niektórych dzielnicach Sofii i pobliskich wsiach. Tylko wczesna pora sprawiła, że obyło się bez ofiar. Jak podawały bułgarskie media, powołując się na źródła wojskowe, w kilkudziesięciu magazynach wojskowych na terenie Bułgarii przechowywanych jest ok. 100 tys. ton przestarzałej i przeznaczonej do zniszczenia amunicji.