Autorzy dokumentu - doświadczeni unijni politycy, z byłym premierem Francji Dominikiem de Villepinem na czele - wzywają czarnomorski kraj do wzmożonej walki z przestępczością zorganizowaną i łapówkarstwem, szczególnie wśród urzędników państwowych, oraz do wzmocnienia kontroli nad dotacjami z Unii Europejskiej. W zeszłym roku z powodu korupcji w Bułgarii Komisja Europejska zawiesiła 500 milionów euro unijnych dotacji dla tego kraju, jednego z najmłodszych członków wspólnoty. Od tamtej pory odmrożono 115 milionów euro funduszy pomocowych. Raport został zamówiony przez poprzedni rząd Bułgarii, złożony z socjalistów, którzy przegrali w lipcu wybory parlamentarne z centroprawicową partią GERB. Określał on rozszerzenie UE o Rumunię i Bułgarię w 2007 roku jako najtrudniejsze w historii wspólnoty. Oba kraje ze wschodnich Bałkanów są najbiedniejsze spośród 27 członków organizacji. Jeśli trudności nie zostaną przezwyciężone, Bułgaria może dryfować w stronę populizmu, który osłabi instytucje państwowe i pchnie kraj w rosyjską strefę wpływów - ostrzeżono w dokumencie. "Wysiłki na rzecz utworzenia mocniejszego, nowoczesnego i skuteczniejszego aparatu państwowego mogą osłabnąć, wraz z zaufaniem obywateli do państwa. (...) Wreszcie może dojść do zerwania więzi Bułgarii z Unią Europejską, co spowoduje zwrócenie się kraju w stronę rosyjskich interesów gospodarczych i politycznych" - napisali eksperci. Bułgaria utrzymuje silne związki z Rosją, głównie w sektorze energetycznym. W środę Komisja Europejska przedstawi raport o stanie walki z korupcją, przestępczością zorganizowaną oraz innymi problemami w Bułgarii i Rumunii. Ma on na celu skłonienie obu krajów do przeprowadzenia niezbędnych reform. Jak podaje agencja Reutera, powołując się na źródło zbliżone do KE, wobec krajów bałkańskich nie będą zastosowane żadne sankcje, ale ponownie zostaną one skrytykowane za niewystarczające działania w wymienionych dziedzinach. Raport zaleci także monitorowanie sytuacji w Bułgarii i Rumunii po 2009 r.