W Sofii aresztowano 26 uczestników nacjonalistycznych wystąpień, 15 innym uniemożliwiono udział w protestach i zatrzymano za posiadanie noży - poinformowało MSW. Jak podała wieczorem policja, w sobotę na ulice stolicy wyszło około 5 tys. osób. Wcześniej około 1500 przeważnie młodych ludzi, przybyłych na apel nacjonalistycznego Bułgarskiego Związku Narodowego, przeszło centralnymi ulicami Sofii, śpiewając hymn narodowy i wzywając zebranych, by przyłączyli się do protestów przeciw "cygańskiemu terrorowi, który zalewa kraj". "Nie chcemy żyć w cygańskim państwie" - skandowali uczestnicy. Przed parlamentem nacjonalistyczna partia WMRO zbierała podpisy pod petycją "przeciw niedbalstwu państwa wobec cygańskiej przestępczości". Pozaparlamentarne ugrupowanie domaga się dymisji szefa MSW Cwetana Cwetanowa i reorganizacji w resorcie, który zdaniem tej partii nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa obywateli. "Antyromskie protesty w kraju nie ustaną, ponieważ problem z tą mniejszością jest bardzo poważny - nie jest zintegrowana, a państwo zachowuje się biernie i po prostu wyczekuje, aż problem wygaśnie" - oświadczył wiceprzewodniczący WMRO Angeł Dżambazki. Przed budynkiem urzędu prezydenta, w którym Konsultacyjna Rada Bezpieczeństwa Narodowego omawiała pod przewodnictwem głowy państwa działania mające zapobiec napięciom na tle etnicznym, odbył się wiec nacjonalistycznej partii Ataka. Kilkuset uczestników wiecu, zorganizowanego pod hasłem "Cygańska przestępczość jest niebezpieczna dla państwa", skandowało imię swojego przywódcy - kandydata na prezydenta Wolena Siderowa. "Islamizacja i cyganizacja - mówił Siderow - są podstawowymi problemami Bułgarii, które należy rozwiązać w imię jej ocalenia". Dodał, że władze wykazują słabość w zwalczaniu tych zjawisk. W Warnie demonstrantów było około 300, w tym sporo nieletnich. Uczestnicy protestu obrzucali tam wozy policyjne kamieniami. Na niedzielę zapowiedziano protesty w Płowdiwie. Powodem antyromskich wystąpień stał się wypadek drogowy we wsi Katunica niedaleko Płowdiwu. Zginął tam młody mężczyzna, potrącony przez samochód należący do rodziny miejscowego romskiego przywódcy. W Katunicy w miejscu wypadku mieszkańcy składają kwiaty i czuwają w nocy. Ale antyromskie protesty przybrały szerszą skalę również w związku z kampanią przed wyznaczonymi na 23 października wyborami prezydenckimi i samorządowymi. "Wybory miną i napięcie opadnie" - prognozował w sobotę premier Bojko Borysow. Jego zdaniem napięcie to jest "absolutnie polityczne". W ocenie prezydenta Georgi Pyrwanowa jednak potrzebne będą lata, by przezwyciężyć negatywne skutki wewnątrzpolityczne antyromskich wystąpień i odbudować nadwerężony wizerunek międzynarodowy. "Od lat nie pisano tak negatywnie w Bułgarii" - podkreślił. Jego zdaniem politykę wobec Romów trzeba przeorientować od rozbudowy systemu świadczeń w stronę inwestycji w oświatę i kwalifikacje. Tymczasem w sobotę w Sofii i 10 dużych miastach młodzież romska z inicjatywy pozarządowej organizacji Amalipe rozdawała przechodniom kwiaty i wypracowania szkolne romskich dzieci, które pisały o swoim marzeniu, by "uczyć się i żyć wspólnie". Jednocześnie jeden z sofijskich przywódców romskich Cwetelin Kynczew zagroził, że w razie kontynuacji "prowokacji w stosunku do romskiej ludności" stolica "utonie w śmieciach". W służbach oczyszczania miasta pracują głównie Romowie.