Bułatow wyznał, że błagał oprawców o dobicie. Tłumaczył, że codziennie bito go "mocno i profesjonalnie", a napastnicy "znali się na walkach wschodnich i mówili po rosyjsku, ale z akcentem". Oskarżono go też o to, że jest amerykańskim szpiegiem, do czego - niezgodnie z prawdą - przyznał się, w nadziei, że przestaną go torturować. Porywacze żądali od niego informacji, kto sfinansował antyrządowe protesty. Bułatow, jeden z organizatorów ruchu kierowców, który w ramach walki z władzami nękał najazdami samochodowymi domy wysokich urzędników państwowych, zaginął 22 stycznia. Odnalazł się tydzień później w jednej z podkijowskich wsi. Na jego ciele widniały ślady pobicia; miał obcięty fragment ucha oraz ślady po gwoździach w dłoniach. Obecnie - po interwencjach dyplomatycznych - przebywa w szpitalu na Litwie. Jego stan się poprawia. Opr. AD