W zeszły poniedziałek (16 listopada) Polska i Węgry zgłosiły zastrzeżenia w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania środków unijnych z przestrzeganiem zasad praworządności. Po czwartkowym (19 listopada) szczycie unijnym przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zapowiedział negocjacje, aby znaleźć rozwiązanie, które zadowoli wszystkie państwa członkowskie. UE zależy na jak najszybszym porozumieniu, by w życie mógł wejść wieloletni budżet na lata 2021-2027 oraz fundusz odbudowy. Wartość tego pakietu finansowego wynosi 1,8 bln euro. Schetyna: Rząd skazuje nas na polityczny niebyt Groźba zawetowania unijnych wieloletnich ram finansowych i powiązanego z nimi Funduszu Odbudowy Europy po pandemii COVID-19 budzi ostry sprzeciw polityków Koalicji Obywatelskiej. W poniedziałek (23 listopada) w wielu miastach Polski odbyła się seria konferencji prasowych parlamentarzystów KO w tej sprawie. - Zła jest polityka polskiego rządu, który straszy wetem i umiejscawia Polskę na marginesie UE. W ten sposób polski rząd skazuje nas na polityczny niebyt - mówił we Wrocławiu były szef PO i były minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. - Weto potwierdza, że Polska wybrała politykę przeciweuropejską, politykę, która ma nas skłócać i konfliktować z UE, (...) my zaś walczymy o mocną, jednorodną, bogatą UE z polityką polską, która ma wpływ na politykę europejską - tak jak było przez wiele ostatnich lat - przekonywał Schetyna. Lubnauer: Nie poradzimy sobie sami W Łodzi politycy i samorządowcy KO zapowiedź weta nazwali "zdradą ojczyzny". - Jeżeli nie będzie pieniędzy z Unii Europejskiej, nie poradzimy sobie sami. Dlatego rząd, który tak łatwo mówi o rezygnacji z budżetu europejskiego, a przede wszystkim z funduszu odbudowy (...), jest zdradą ojczyzny - powiedziała wiceszefowa klubu KO Katarzyna Lubnauer. Zdaniem Cezarego Grabarczyka w tej chwili toczy się walka o to, czy Polska zostanie w Unii. Powołując się na jeden z ostatnich sondaży, poseł KO i były minister infrastruktury zwrócił uwagę, że ponad 80 proc. Polaków chce pozostać w UE. Według niego Unia daje Polsce gwarancję szybkiego rozwoju, w tym także regionu łódzkiego. Jako przykład podał inwestycje drogowych - budowę autostrad, dróg ekspresowych czy dworca Łódź Fabryczna. Miszalski: Wpisujemy się w scenariusz rosyjski Podobne argumenty padały na konferencji małopolskich parlamentarzystów KO w Krakowie. Wyrazili oni obawę, że strategiczne inwestycje nie zostaną zakończone oraz że działania obozu rządzącego nie tylko zdestabilizują wszystko, co Polska uzyskała dotychczas dzięki przynależności do Wspólnoty, ale i w przyszłości doprowadzą do polexitu - wyjścia Polski z UE. Szef małopolskich struktur PO Aleksander Miszalski zwrócił uwagę, że cały czas korzystamy z funduszy unijnych i tylko w budżecie Krakowa na bieżący rok jest 206 mln zł środków unijnych, z czego 175 mln zł przeznaczone na ważne inwestycje, m.in. budowę linii tramwajowej z Krowodrzy Górki. - Niestety, wpisujemy się w scenariusz rosyjski. Już w latach 40. Plan Marshalla został w Polsce zablokowany - Józef Cyrankiewicz ugiął się przed ZSRR, nie wchodząc w ten plan. To na lata pozbawiło nas możliwości rozwoju. Cyrankiewicz był pod presją Rosji, ale premier Morawiecki nie jest dziś pod presją Rosji - mówił Miszalski. Sienkiewicz: To kłamstwo, które PiS powtarza dzień i noc Do Planu Marshalla nawiązał też na konferencji w Kielcach były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Jak mówił, obecnie w UE tworzony jest "drugi plan Marshalla", który ma służyć odbudowaniu gospodarki dotkniętej pandemią. - Polska jest właśnie w przededniu zrzeczenia się tych gigantycznych środków. To oznacza, że cała Europa będzie się odbudowywała w niesłychanym tempie, a my zostaniemy na marginesie. Z upadkiem przedsiębiorstw, bezrobociem będziemy musieli radzić sobie sami - przestrzegał. - Jak to się dzieję, że dumni Hiszpanie, dzielni Litwini i 25 innych narodów nie czują zagrożenia z tego powodu, że pieniądze unijne mają być powiązane z praworządnością? Twierdzenie, że suwerenność i niepodległość Polski jest zagrożona, to kłamstwo, które PiS powtarza dzień i noc - ocenił Sienkiewicz. Grupiński: Absolutnie nieprawdziwe W Poznaniu lider wielkopolskich struktur PO Rafał Grupiński przekonywał, że z powodu zawetowania unijnego budżetu Polska straci w najbliższych latach 27 mld euro z granatów i 32 mld euro z pożyczek. - Opowiadanie bajek o tym, że prowizorium budżetowe przyniesie Polsce takie same pieniądze jak w tym roku, jest absolutnie nieprawdziwe - dodał poseł KO. Przypomniał, że w przypadku przyjęcia prowizorium unijnego budżetu pieniądze byłyby "dawkowane" na bieżące wydatki po jednej dwunastej w każdym miesiącu. - A po drugie stracimy co najmniej 40 proc. w stosunku do planowanego budżetu unijnego w 2021 r. - wskazał. Według Grupińskiego rząd chce zablokować wieloletnie ramy finansowe UE "tylko po to, by zapewnić sobie bezkarność". - Przypomnę, że na podstawie art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej wszczęte są postępowania wobec Polski w sprawie praworządności - powiedział polityk, podkreślając, że zgodnie z traktatem lizbońskim UE opiera się na takich wartościach jak demokracja, wolność i państwo prawne. Hennig-Kloska: To są setki milionów euro Gnieźnieńska posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska podkreśliła, że mieszkańcy wschodniej Wielkopolski czekają na nowy budżet UE "szczególnie pilnie", ponieważ m.in. z tzw. Nowego Zielonego Ładu sfinansowana ma zostać transformacja energetyczna subregionu. - To są setki milionów euro, dwa mld zł, które miały trafić m.in. na budowę infrastruktury potrzebnej do rozwoju przemysłu - wskazała. Łukacijewska: Miejcie odwagę powiedzieć "weto" W Rzeszowie europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska oceniła, że to "wewnętrzna gra polityczna wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy wymusza" na premierze Mateuszu Morawieckim "działania, które są ze szkodą dla Polski". - Wypychają Polskę z orbity krajów zachodnich i będziemy łakomym kąskiem dla Federacji Rosyjskiej. Mam nadzieję, ze zdrowy rozsądek zwycięży - podkreśliła. - Apeluję do rozsądnych posłów PiS z Podkarpacia: nie siedźcie cicho, miejcie odwagę powiedzieć "weto" temu rządowi - dodała Łukacijewska. Gulewski: Jak inny byłby Toruń, gdyby nie środki europejskie O tym, że ewentualne weto oznacza wymierne straty dla naszego kraju, mówili też w Toruniu posłowie: Tomasz Lenz i Arkadiusz Myrcha oraz wiceprezydent miasta Paweł Gulewski (PO). W ocenie samorządowca bez środków unijnych realizacja większości inwestycji w mieście m.in. w zakresie infrastruktury, pomocy społecznej czy kultury, nie byłaby możliwa. - Jak inny byłby Toruń, gdyby nie środki europejskie. Jak inaczej jeździłoby się po Toruniu, jak inaczej funkcjonowałoby się w naszym mieście, gdyby nie zastrzyki finansowe, po które od lat miasto sięgało - mówił Gulewski. Lenz dodał, że wetowanie budżetu unijnego niesie za sobą marginalizację Polski na arenie europejskiej.